- Amerykanie zaatakują: za dwa, trzy dni - nie ma wątpliwości Salam Hasan, Irakijczyk mieszkający od dwudziestu lat w Lublinie.
- Amerykanie dłużej już nie będą zwlekać - mówi Hasan. - Wkrótce w Iraku zrobi się upał nie do wytrzymania. Na pustyni temperatura będzie sięgać nawet 60 stopni Celsjusza. Amerykanie nie są przyzwyczajeni do tak piekielnej pogody. To ostatni dzwonek do ataku.
Hasan, który w Lublinie skończył Politechnikę Lubelską, a obecnie pracuje w jednym z barów, w ojczyźnie zostawił liczną rodzinę. - Ojciec, cztery zamężne siostry, córka. Co z nimi będzie, jak wybuchnie wojna? - martwi się.
Do rodziny, która mieszka na południu Iraku, dzwoni co kilka dni. - Już tydzień temu wszystkim mieszkańcom rozdano racje żywnościowe na dziewięć miesięcy. Poza tym broń krótką, kałasznikowy i granaty. Wokół domów kopie się głębokie rowy. W nich Irakijczycy będą szukać ratunku w czasie amerykańskich bombardowań - relacjonuje Hasan.
Hasan zapewnia, że nie czuje nienawiści do Amerykanów. - Wszystkiemu winna polityka i pieniądze. W Iraku baryłka ropy jest najtańsza na całym świecie. Mało tego. Irak będzie ostatnim krajem na naszym globie, gdzie skończy się ropa - kończy.
Podobnego zdania jest Anas Abu Tabaq, Kuwejtczyk od dziesięciu lat związany z Lublinem. - Amerykanom chodzi o nowy podział świata. W poprzednich wiekach Europa podbijała inne kraje i czerpała z tego zyski. Teraz to samo chcą zrobić Stany Zjednoczone.
Tabaq wie, co to wojna. Trzynaście lat temu był w Kuwejcie, gdy trwała Pustynna Burza. - Nie chciałbym już tego więcej przeżyć - ucina krótko. - Wówczas miałem wielki żal do Irakiczyków, do Saddama, przez którego doszło do tej tragedii. Dziś już inaczej na to patrzę. Boję się, że po Iraku Amerykanie wypowiedzą wojnę innym krajom arabskim.
Earl Brown, amerykański koszykarz rodem z Chicago, występujący w tym sezonie w lubelskim Starcie, też wypowiada się przeciwko wojnie.
- Jestem jej przeciwny, ponieważ niczego dobrego nie wróży. Ten konflikt powinno rozwiązać się w inny sposób. Zawsze należy wykorzystać wszystkie możliwe sposoby, aby ratować pokój. W tej wojnie nie będzie wygranych - mam na myśli przeciętnych ludzi. Natomiast obawiam się, że może być wiele ofiar, dużo tragedii.
Będzie ultimatum
W. Busha, w którym ma on powiedzieć, że iracki przywódca Saddam Husajn musi wyjechać, jeśli chce uniknąć wojny. Oczekuje się, że w wystąpieniu znajdzie się 72-godzinne ultimatum wobec Saddama z żądaniem rozbrojenia w tym terminie lub opuszczenia kraju pod groźbą inwazji.
Z kolei Husajn zagroził, że jeśli USA zaatakują jego kraj, dojdzie do wojny na skalę światową.