Dwie wielkie inwestycje w sercu Lublina grzęzną w procedurach, odwołaniach i protestach. Czas płynie, a wraz z nim niknie szansa na skorzystanie z niskich cen na rynku robót budowlanych.
Tuż obok, po drugiej stronie ul. Grottgera, wyrośnie nowa siedziba Urzędu Marszałkowskiego oraz Lubelskie Centrum Konferencyjne. Te budynki pochłoną odpowiednio 70 i 80 mln zł (większość pieniędzy na centrum pójdzie z unijnej kasy).
Wszystkie trzy obiekty mają być gotowe w 2013 r. Chyba że prace będą się ślimaczyły, tak jak teraz.
Firmy AMC – Andrzej M. Chołdzyński i RKW Rhode Kellermann Wawrowsky, które przegrały konkurs na wygląd urzędu i LCK, złożyły protest. Urzędnicy marszałka odrzucili go, więc przegrani poszli do Krajowej Izby Odwoławczej. Wygrali.
– Izba nie znalazła nieprawidłowości w procedurze, miała za to zastrzeżenia do zwycięskiego projektu. Ale przecież sędziowie konkursowi mieli prawo do subiektywnej oceny prac! Czekamy na uzasadnienie wyroku i skierujemy sprawę do sądu – zapowiada Jacek Sobczak, wicemarszałek województwa, odpowiedzialny za inwestycje.
Nie potrafi powiedzieć, jakie opóźnienie może to spowodować.
Kilka miesięcy opóźnienia mają już przygotowania do przerobienia Teatru w Budowie na Centrum Spotkania Kultur. Konkurs na koncepcję architektoniczną został rozstrzygnięty pół roku temu. Jednak prokuratura sprawdzała, czy nie doszło do złamania prawa. Śledztwo umorzyła we wrześniu. Teraz Urząd Marszałkowski czeka na szczegółowe oferty od trzech zwycięskich firm.
– Nie mogę powiedzieć, kiedy dokonamy wyboru. Jeden protest może zburzyć misternie przygotowany harmonogram. Mitręga i zwłoka związana z protestami jest koszmarna. Nie wiem jak przy takim prawie można szybko i sprawnie wydawać unijne pieniądze – narzeka Sobczak.
Mimo opóźnień europejskie pieniądze raczej nam nie przepadną. Problem w tym, że możemy stracić szansę na oszczędności. Teraz ceny materiałów budowlanych i robocizny są bardzo niskie. Ale to nie będzie trwać wiecznie.
– Ceny są wynikiem rywalizacji firm o zlecenia. Nie wiem, jak długo będą się utrzymywać na takim poziomie. Nie można zejść poniżej pewnej granicy – stwierdza Bogdan Łysak, dyrektor z Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa.
I dodaje: Samorządowcy cieszą się z cen, ale ja bym był ostrożny. Bo zaniżona cena może odbić się na jakości pracy.