Chłopak wyskoczył we wtorek po południu z wieżowca przy ul. Samsonowicza na os. Nałkowskich w Lublinie. 15-latek wszedł na 10 piętro i rzucił się z niewielkiego okna na klatce schodowej. Zginął na miejscu.
Wczoraj przy schodach prowadzących do bloku płonęły znicze. - Nie był stąd, mieszkał kilka domów dalej. Na sąsiednim osiedlu przy Medalionów. Zakochał się ponoć na zabój, coś poszło nie tak i wyskoczył - opowiada dwóch mężczyzn, napotkanych na pobliskim parkingu.
- Mój syn chodził z nim do zerówki i pierwszej klasy. Dlatego tu przyszłam. Sama mam dzieci w wieku szkolnym i szczerze współczuję rodzinie tego chłopaka. Nie potrafię sobie wyobrazić bólu po stracie dziecka. O tej tragedii mówi dziś całe osiedle. Słyszałam, że powodem był zawód miłosny. Chłopak nie miał żadnych problemów w szkole, ani z nauką, ani z zachowaniem - mówiła kobieta, która razem z synem zapalała świeczkę przy wieżowcu. (mmd)