Dziś mamy ze sobą parasole, prosimy o te parasole dla Ukrainy – mówiła w środę na placu Litewskim Tatyana, uchodźczyni z Ukrainy. Chodziło jej o wsparcie bronią dla jej kraju, który od 24 lutego musi się bronić przed atakiem Rosji.
W centrum Lublina wieczorem zebrało się około 30 Ukraińców. Z transparentami przeszli z placu Litewskiego pod Ratusz, gdzie mieli zapalić znicze. To była ich odpowiedź na wtorkowy zmasowany atak rakietowy na Ukrainę, a także na to, że jedna z rakiet spadła na Polskę i zabiła dwie osoby w miejscowości Przewodów.
– Chcemy jeszcze raz pokazać całemu światu, że Rosja jest państwem terrorystycznym. Wojna wyszła już poza granice Ukrainy, wczoraj rakiety były na wschodzie Polski, ale to nie pierwszy raz. W marcu spadły w Chorwacji, potem na północy Mołdawii – dodaje Tatyana.
Weronika uciekła przed wojną z dwójką dzieci: – Wczoraj Rosja zaatakowała Ukrainę na ogromną skalę. Poza tym w Polsce zginęły dwie osoby. Chcemy uszanować ich pamięć – mówi Weronika, która zorganizowała manifestację.
Weronika dodaje, że spotkanie odbyło się, aby wspierać jedność Ukraińców mieszkających w Lublinie, a także żeby podziękować Polsce. – Bo Polska nam bardzo pomaga. Jesteśmy bardzo wdzięczni Polsce i Polakom.
– W jednej dobie na Ukrainę wystrzelono 90 rakiet. Wiele miast i obwodów było zupełnie bez prądu – mówi Kateryna, inna uczestniczka manifestacji.
W środę prezydent Polski potwierdził, że najprawdopodobniej to rakieta ukraińskiej obrony spadła na nasz kraj. Miało się to stać w trakcie odpierania kolejnego rosyjskiego ataku rakietowego na zachodnią część Ukrainy.
– Oczekujemy na oficjalne informacje w tej sprawie. Od siebie robimy wszystko co możemy, codziennie, żeby wyrazić swoją wdzięczność i swoją przyjaźń do Polaków. Wczoraj w szkole nr 12 robiliśmy warsztaty dla dzieci polsko-ukraińskich. Żeby podziękować. Nawet w takim małym działaniu chcemy przekazać pozytywne emocje – mówi Kateryna.