Potwierdziły się najgorsze obawy studentów lubelskiego UMCS. Setki z nich muszą dziś stać po kilka godzin w kolejkach przed drzwiami akademików. Powód? Uczelnia kwateruje ich dopiero w pierwszym dniu zajęć.
W tym samym czasie na wszystkich wydziałach trwała immatrykulacja studentów I roku. Mogli na nią pójść jednak tylko ci, którym do pokoju udało się wprowadzić dzień wcześniej.
W środę uniwersytet przyjmował do części pokoi. Kilkaset osób dostało się m.in. do "Amora”, "Babilonu”, "Grzesia” i "Ikara”. Pozostałe 1,5 tys. studentów, którzy mieli zamieszkać przy ul. Zana, w "Heliosie” i na pozostałych piętrach innych akademików, musi przyjść dzisiaj. Powód? Przeciągnęły się remonty, prowadzone w domach studenckich przez całe wakacje.
Problem w tym, że na większości kierunków już dziś rozpoczęły się pierwsze zajęcia. – Chyba teraz coś mam. Ale nie było szans, żebym poszedł. Muszę stać tu, bo pokój jest dziś najważniejszy – tłumaczy Adrian Szukała, który na studia przyjechał spod Zamościa.
Mirosław Rolek miał jeszcze dalej. Razem z dziewczyną przyjechał z Tarnobrzega. – Ona zaczyna nowy rok akademicki na historii, a ja jej tylko pomagam zdobyć pokój. Ona jest właśnie na zajęciach, a ja stoję w kolejce po pokój – tłumaczy Mirek. – Byliśmy tu już we wtorek. Ale musieliśmy wrócić do domu, bo akademiki były zamknięte.
– Jakoś inne lubelskie uczelnie zaczęły kwaterować studentów kilka dni przed początkiem roku akademickiego. Tylko my musieliśmy czekać do 1 października – żali się Kinga z I roku finansów i rachunkowości. Inni studenci stojący dziś w kolejkach po pokój są jeszcze dosadniejsi: – Komuna wraca! Znowu mają studentów za nic. Każą stać, więc stoimy.
– Jeszcze raz mogę studentów tylko przeprosić – mówi Katarzyna Mieczkowska-Czerniak, rzecznik UMCS. – Bardzo nam przykro, że nasi studenci musieli wczoraj cierpieć. Zrobimy wszystko, żeby taka sytuacja już więcej się nie powtórzyła.
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że osoby z administracji uniwersytetu odpowiedzialne za miasteczko akademickie dziś rano trafiły na dywanik władz uczelni. Część z nich może stracić pracę, bo – jak ustaliliśmy – ani rektor, ani kanclerz UMCS nie zostali wcześniej w ogóle poinformowani, że część akademików zostanie otwarta dopiero 1 października.