Policjanci zatrzymali mężczyznę, który umieszczał atrapy bomb niedaleko obwodnicy Lublina. Sam zgłosił się na komisariat. To nie pierwszy jego wybryk.
Sześć podejrzanych paczek znaleźli we wtorek policjanci na płocie przy drodze między obwodnicą Lublina, a ul. Piasecką w Świdniku. Istniało podejrzenie, że mogą to być materiały wybuchowe. Na miejsce przyjechały wszystkie służby.
Zdejmowanie i sprawdzanie pakunków trwało kilka godzin. Kierowcy musieli uzbroić się w cierpliwość. Mundurowi obstawili miejsce znaleziska, w związku z tym przejazd obwodnicą Lublina był mocno utrudniony i tworzyły się spore korki w obu kierunkach. Policja wprowadziła objazdy lokalnymi drogami.
Jeszcze w czasie zdejmowania "ładunków" 47-latek ze Świdnika, który miał być autorem żartu sam zgłosił się na komisariat. Mężczyzna przyznał się, że to on zainstalował tuby z który wystawały diody i kable mogące przypominać ładunki wybuchowe.
Okazało się, że to nie pierwszy raz. - Do podobnego zdarzenia doszło 7 grudnia przy trakcji kolejowej w okolicach szlaku Rejkowizna. Tam również mundurowi ujawnili podejrzaną paczkę. Zatrzymany 47-latek przyznał, że i w tym przypadku to on umieścił "ładunek" - mówi Elwira Domaradzka z Komendy Powiatowej Policji w Świdniku.
Mężczyzna został zatrzymany, znajduje się na komisariacie policji w Świdniku. Wszystkie czynności policjantów są wykonywane pod nadzorem prokuratora. To on zdecyduje o dalszym losie mężczyzny.
Wstępnie jego działania zakwalifikowano jako "fałszywe zawiadomienie o zagrożeniu". W takim przypadku trzeba liczyć się z karą więzienia od 6 miesiący do 8 lat.
Policja będzie ustalać czy na terenie Świdnika znajdują się inne podobne urządzenia i w jakim celu zostały zamontowane.