Lubelski Uniwersytet Medyczny zabiega o obcokrajowców jak nigdy dotąd. Ostatnio modna stała się Azja.
Szczególnie zaawansowany w kontaktach z egzotycznym Wschodem jest Wydział Farmaceutyczny. Jego dziekan prof. Kazimierz Głowniak mówi o współpracy w zakresie poszukiwań i badań nad lekami naturalnymi pochodzenia roślinnego i zwierzęcego.
- W Polsce mamy około 200 gatunków roślin, z których możemy otrzymywać leki. W Azji są ich tysiące. Interesujemy się tamtejszymi osiągnięciami medycyny tradycjonalnej.
Indie, Mongolia, Chiny, Afryka - tam jeżdżą na konferencje nasi naukowcy, stamtąd przyjeżdżają do nas.
W połowie czerwca do Lublina na kongres poświęcony leczeniu tradycyjnemu przyjedzie księżniczka Tajlandii. Oprócz tego, że jest księżniczką, jest też profesorem w Bangkoku. Wygłosi wykład, otworzy wystawę poświęconą pracy swojego zakładu.
Organizatorzy spodziewają się też profesora z Indii, który przyjedzie szukać wśród naszych firm partnerów dla indyjskich producentów leków roślinnych.
- Uczelnie wyższe zabiegają dziś także o studentów obcokrajowców - mówi Włodzimierz Matysiak, rzecznik prasowy UM w Lublinie.
- Poszukiwania chętnych do kształcenia się w Polsce trwają na kilku kontynentach. Ostatnio modne stały się kraje azjatyckie, takie jak: Tajlandia, Tajwan, Singapur, Malezja. Studia w Lublinie cieszą się w południowo-wschodniej Azji naprawdę bardzo dużym zainteresowaniem.
Obecnie lubelska uczelnia kształci na lekarzy 450 obcokrajowców. Ale niebawem kształcić będzie także na farmaceutów, stomatologów, pielęgniarzy. I to adeptów z krajów egzotycznych.
Uniwersytet podpisał umowę na kształcenie 70 studentów z Tajwanu i Chin. Negocjuje także warunki przyjęcia studentów z Izraela.
Studenci obcokrajowcy kształcący się w języku angielskim to dla polskich szkół wyższych możliwość podreperowania budżetu, bo studenci z zagranicy muszą za studia płacić.
- Szansę w kształceniu studentów anglojęzycznych dostrzegliśmy czternaście lat temu. Wtedy to władze UM podjęły decyzję, której efekty oznaczają dziś prestiż, finanse i kontakty ze światem - komentuje Matysiak.
- Obecność w Lublinie studentów z USA, Kanady, Norwegii i Szwecji jest świetną formą promocji uczelni. Wydział anglojęzyczny opuściło do tej pory 150 lekarzy kilku narodowości, pracujących w różnych zakątkach świata.