Niesprawna klimatyzacja dała się we znaki pasażerom szynobusu z Zamościa do Lublina. Kolej przyznaje, że to już... szósta awaria w tym samym pojeździe.
Przeczytaj tekst dziennikarzy obywatelskich MM Lublin
– W pierwszej części nie było klimatyzacji i było duszno. U nas była, ale śmierdziało, jak w szambie – żali się jedna z pasażerek.
– Serwis przyjedzie za miesiąc. I co, odstawią szynobus na miesiąc? – tłumaczy kolejarz. Twierdzi, że szynobus jest na gwarancji i dlatego kolej nie może go naprawiać sama. – Będzie jeszcze tydzień tak jeździł. To już dawno było zgłoszone. Dopóki nie pojedzie na przegląd do Bydgoszczy, to nic się z tym nie zrobi.
Szynobus jest jednym z pięciu, które od bydgoskiej fabryki PESA kupił Urząd Marszałkowski i powierzył w użytkowanie spółce Przewozy Regionalne. Przewoźnik przyznaje, że były problemy. – W części pojazdu nie działała klimatyzacja, zepsuła się już szósty raz. Co do toalety, skład jechał z Jarosławia, toalety nie da się czyścić po drodze. można to zrobić dopiero w Lublinie – wyjaśnia Zofia Dziewulska z Lubelskiego Zakładu Przewozów Regionalnych.
– Jeśli to szósta usterka klimatyzacji, to może po jakiejś poprzedniej kolejarze dokonali odbioru pojazdu z wadą. O to mogą mieć tylko pretensje do siebie. My w procesie reklamacji nie bierzemy udziału, od tego są Przewozy Regionalne, oni mają fachowców – mówi Michał Tyburek z Urzędu Marszałkowskiego. Nie ma pewności, czy kolejarze zgłosili ostatnią awarię producentowi. – Przewozy Regionalne informują nas o reklamacjach. W ostatnich dwóch tygodniach takiego powiadomienia nie było, a usterki powinny być zgłaszane producentowi w ciągu trzech dni.
Nie wiadomo też, kto jest winny awarii. – Często spotykamy się z sytuacją, gdy przewoźnicy zgłaszają problem z klimatyzacją, a później okazuje się, że nie zatroszczyli się o jej przegląd – stwierdza Michał Żurowski, rzecznik PESY. Jak było w tym przypadku, ma ustalić dzisiaj. Tyburek przyznaje za to, że podobnie jak w samochodzie na gwarancji można wymienić koło lub olej, ale nie grzebać w jego silniku, tak i tu kolej może wykonywać tylko część czynności.
Urząd Marszałkowski zaprzecza jednak, by problemy z naprawą, o których mówił kolejarz w ogóle mogły mieć miejsce. – Nie było tak, by któryś z naszych szynobusów musiał jechać na naprawę do Bydgoszczy – mówi Tyburek. – Kolejarz nie musiał tego wiedzieć.