Janusz Kopik nie mógł otrzymać świadectwa pracy, gdyż jego pracodawca zmarł. Dostanie jednak zasiłek dla bezrobotnych, bo urząd pracy znalazł wyjście z patowej sytuacji.
O historii pana Janusza pisaliśmy w ubiegłym tygodniu. Janusz Kopik jest hydraulikiem od kilkudziesięciu lat pracującym w zawodzie. Ostatnio u przedsiębiorcy budowlanego.
– Na początku 2013 roku mój szef zmarł tragicznie. Ja i ok. 30 innych pracowników zostaliśmy bez pracy, ale też nikt z nami nie rozwiązał umowy, bo nie było komu – opowiadał pan Janusz.
Nie było też osoby, która wystawiłaby pracownikom świadectwa pracy. A bez tego nie przysługuje zasiłek dla bezrobotnych. Jedynym wyjściem było wystąpienie do sądu o ustanowienie kuratora spadku nieobjętego. Tyle, że oczekiwanie na sądowe postanowienie mogło trwać miesiącami. A w tym czasie Kopik wciąż nie miałby prawa do zasiłku.
Sprawą zajęła się dyrekcja Miejskiego Urzędu Pracy. I znalazła wyjście z sytuacji. – Poprosiliśmy ZUS o zaświadczenie o składkach na ubezpieczenie społeczne i Fundusz Pracy. Na tej podstawie wydaliśmy decyzję o przyznaniu zasiłku – mówi Różycka-Górska. – To trudna sprawa i wymagała indywidualnego podejścia.
Być może zasiłek, który Kopik ma już przyznany, w ogóle nie będzie potrzebny. – Właśnie jadę na rozmowę o pracy. Wolę pracować, niż być na bezrobociu, ale cieszę się, że urzędnicy stanęli po stronie człowieka, a nie bezdusznych przepisów – mówi Janusz Kopik.
Kopik otrzymał ofertę z MUP Lublin, gdzie wcześniej padł ofiarą jeszcze innych przepisów, które również udało się obejść. Tym razem chodziło o uznanie jego zawodu "monter wewnętrznych instalacji budowlanych”. Wcześniej w dokumentach rejestracyjnych urzędnicy wpisali Kopikowi "bez zawodu”. Wszystko z powodu interpretacji przepisów w sprawie przyznawania robotnikom tytułów kwalifikacyjnych.
– Wystąpiliśmy do kuratorium oświaty o szczegółową interpretację tych przepisów. Równocześnie skorygowaliśmy kartę rejestracyjną pana Kopika i wpisaliśmy mu zawód widniejący w świadectwie ukończenia szkoły – mówi Różycka-Górska.