Potwierdziły się informacje Dziennika. NIK nie zostawiła wczoraj suchej nitki na sposobie prywatyzacji ZOZ w Lublinie. Zarzuty dotyczą urzędników Urzędu Miasta i byłego dyrektora ZOZ Jacka Malmona
– Podobną analizę można było zrobić na podstawie dokumentów dostępnych w Urzędzie Miasta – mówi Marian Cichosz, dyrektor lubelskiej delegatury NIK. – A i wnioski płynące z analizy nie były zbyt odkrywcze.
Potem urzędnicy miejscy na chybcika sporządzili projekty uchwał. – Niekonkretne i zbyt ogólne – oceniają je inspektorzy NIK.
– Uchwała nie sprecyzuje jasnych reguł gry, w przypadku gdy o jedną nieruchomość czy sprzęt po likwidowanym ZOZ ubiega się kilku chętnych – tłumaczy Cichosz. – O tym na bieżąco rozstrzygał prezydent Mazurek.
– Tego się nie dało zrobić inaczej – odpiera zarzuty Janusz Mazurek, zastępca prezydenta Lublina. – Chcieliśmy, aby lekarze pozostali w swoich gabinetach. Ale gdyby taki zapis pojawił się w uchwale, to musielibyśmy się sztywno go trzymać. A to w niektórych wypadkach dyskryminowałoby duże podmioty. Chodziło o elastyczność.
NIK nie oszczędziła też byłego dyrektora ZOZ, Jacka Malmona. Prawie 85 proc. dotacji z budżetu miasta w latach 2000–2003 przeznaczonych na remonty trafiło do przychodni przy ul. Hipotecznej 4. Wtedy Malmon był dyrektorem ZOZ. W pomieszczeniach przy Hipotecznej ma od stycznia działać spółka, której prezesem został... były dyrektor ZOZ.
– Pieniędzy poszło i tak za mało – twierdzi Mazurek. – Powinniśmy po równo? To absurd! Jak się zaczyna remont, to trzeba go skończyć. Podobne kwoty w poprzednich latach przeznaczyliśmy na inne budynki.
Zły stan techniczny i sanitarny przychodni, nieprzestrzeganie zasad bezpieczeństwa i higieny pracy oraz procedur udzielania zamówień publicznych – to główne zarzuty NIK wobec byłego dyrektora. Jacek Malmon wciąż nie chce ich komentować.
– Raport widziałem – przyznaje. – Mam zastrzeżenia co do pewnych ustaleń i sformułowań. Ale chcę najpierw odpowiedzieć na nie Najwyższej Izbie Kontroli.
NIK skierowała już zawiadomienie do Państwowej Inspekcji Nadzoru Budowlanego. Niewykluczone więc, że sprawa trafi do Sądu Grodzkiego.
– Przygotowaliśmy także zawiadomienie do rzecznika dyscypliny finansów publicznych – mówi Ewa Kulej, specjalista kontroli państwowej NIK.