Chleb, musztarda, buty, prawo jazdy i dowód osobisty. Tak będzie wyglądała lista ze sprawunkami.
Ekipa nowego prezydenta Lublina stwierdziła, że interesanci potrzebują więcej punktów, w których mogliby załatwić urzędowe sprawy. - Dlaczego akurat w hipermarketach? Bo chcemy być jak najbliżej mieszkańców i maksymalnie ułatwić im kontakt z urzędem. A przez centra handlowe przewija się bardzo wielu ludzi - tłumaczy Krzysztof Łątka, doradca prezydenta Lublina. I zastrzega, że to dopiero wstępny pomysł.
Mieszkańcy Lublina nie są zgodni. - To będzie dużo kosztować. Kolejka to nic strasznego, do urzędu nie chodzi się przecież codziennie, a pieniądze płacone hipermarketom za wynajem powierzchni można wydać na inny cel - mówi Łukasz Stępień.
- Jeśli można ułatwić ludziom życie, to nie żal mi tych pieniędzy - uważa Piotr Barej. - Dzięki temu zmniejszą się kolejki w urzędzie. - Jasne, że wolałbym załatwiać formalności przy wieczornych zakupach - przyznaje pan Dominik. Dwa miesiące temu wymieniał dowód osobisty. - Musiałem wymknąć się z pracy, tak żeby szef nie zauważył, bo pracuję akurat w tych samych godzinach, co Urząd Miasta.
Ulokowane w hipermarketach filie Biura Obsługi Mieszkańców (BOM) miałyby być czynne dłużej niż cała reszta magistratu: od godz. 8 do godz. 20. - Brzmi to bardzo ciekawie. Nie spotkałem się jeszcze z takim pomysłem - mówi Przemysław Skory, rzecznik Tesco. - Zależy nam na zapewnieniu naszym klientom jak największego komfortu. A komfort ten polega na tym, że w naszych obiektach ludzie mogą załatwić jak najwięcej spraw - dodaje. I zastrzega, że pomysł wymaga jeszcze bardzo szczegółowych rozmów z Urzędem Miasta, a znalezienie wolnej powierzchni może okazać się trudne.
Prezydenccy urzędnicy mają przede wszystkim sprawdzić możliwości utworzenia takich punktów i jakie będą koszty wynajmu powierzchni. - Informacje na ten temat powinniśmy zebrać do końca przyszłego tygodnia - zapowiada Piotr Grabarczyk, kierownik BOM. - Rozważamy uruchomienie dwóch lub trzech takich punktów.