Marian Cz. z wydziału architektury lubelskiego magistratu zażądał łapówki – uznał prokurator i oskarżył urzędnika o korupcję.
Podczas spotkania urzędnik zaproponował sprzedaż projektu budowlanego za 10 tys. zł. Zasugerował, że w ramach tej kwoty interesant będzie miał załatwione wszelkie niezbędne pozwolenia.
Po wszczęciu śledztwa do Centralnego Biura Antykorupcyjnego zgłosiło się małżeństwo, które budowało dom przy ul. Wiślan. Małżonkowie zeznali, że Marian Cz. chciał od nich 7,7 tys. zł za zaadaptowanie dla nich projektu i prowadzenie nadzoru nad budową. Miał im zapowiedzieć, że jeśli nie zapłacą takiej kwoty, to będą mieć kłopoty z odbiorem budynku.
Prokuratura potraktowała to jako żądanie łapówki. Urzędnik się nie przyznał. Po postawieniu mu zarzutu, zawieszono go w wykonywaniu obowiązków. – Został przeniesiony do biura obsługi mieszkańców na stanowisko ds. administracyjno-kancelaryjnych i tam dziś pracuje – informuje Iwona Blajerska, rzecznik prezydenta Lublina.
Rzecznik nie potrafiła powiedzieć, jak teraz potoczą się losy urzędnika. – Kiedy otrzymamy oficjalne potwierdzenie z prokuratury, wtedy postanowimy, co dalej – mówi Blajerska.
Jedyną konsekwencją wrześniowej afery była wewnętrzna kontrola w wydziale. Urzędnikom wytknięto szereg uchybień. – Ta sprawa zmniejszyła poziom zaufania mieszkańców do urzędników – przyznaje Blajerska. – Ucierpiał nasz wizerunek.
Tymczasem naczelnik ze skarbówki, od którego zaczęła się cała sprawa, do dziś nie załatwił swych spraw w architekturze. – Skarżyłem się do prezydenta. Bez skutku. Tam szwankuje cały system.
Zeznaniami Adama Zdunka prokuratura zajmuje się osobno.