Prokuratury nie będą ścigać za obrażanie urzędników i polityków. Pod warunkiem, że dojdzie do tego poza ich pracą, w prywatnych rozmowach czy w korespondencji.
Prokuratora IPN prowadzącego sprawę dotycząca wydarzeń z okresu II wojny światowej obraził Mieczysław J. Jeden ze świadków, Władysław M., na swojego pełnomocnika zaproponował Mieczysława J. Tę kandydaturę zakwestionował śledczy. W jednym z listów, które krążyły między Władysławem M. i Mieczysławem J., ten drugi nazwał prokuratora kolaborantem i zarzucił mu brak kompetencji. Przez przypadek pismo z obraźliwą adnotacją trafiło do IPN. Prokurator poczuł się urażony. Zawiadomił prokuraturę, która oskarżyła Mieczysława J. o znieważenie funkcjonariusza publicznego.
Lubelski sąd nabrał wątpliwości, czy prokuratura powinna prowadzić śledztwo w sprawie każdego znieważenia urzędnika, nawet jeśli nastąpiło ono poza miejscem jego pracy. Trybunał Konstytucyjny uznał, że prokuratura może wkraczać tylko w sytuacjach, kiedy urzędnik został znieważony przy wykonywaniu swoich obowiązków.
Do tej pory prokuratury oskarżały za znieważanie urzędników i polityków bez względu na czas, w którym do tego doszło. Wszystko wskazuje, że teraz będą musiała te sprawy umarzać. D.J.