- Nie. W stosunku do mnie nie było takich propozycji. Nie zaproponowali mi nawet pięciu złotych.
• Kiedy dowiedział się pan o nagraniu?
- Na sesji. Około godz. 14 zadzwonił do mnie poseł Józef Żywiec (Samoobrona - red.). Powiedział, że jest kaseta z zarejestrowanym nagraniem, że "tamci” proponują od 50 do 100 tysięcy złotych za przychylne głosowanie za zmianą przeznaczenia terenu pod hipermarket.
• "Tamci”, czyli kto?
- Nigdy nie padła żadna nazwa.
• Czy Żywiec coś jeszcze powiedział?
- Tak, stwierdził, że jeśli będę głosował za uchwałą, zostanę wplątany w całą aferę, że też wziąłem pieniądze. To mnie zdenerwowało, bo uznałem, że w ten sposób próbuje się mnie zastraszyć.
• Czy podczas tej rozmowy było powiedziane, że ktoś wziął pieniądze?
- Nie. Kilka minut później zadzwonił Jarosław Urban i stwierdził, że ma tę kasetę, na której jest nagranie, że oferują od 50 do 100 tys. zł. I wie, że z SLD już niektórzy wzięli. Mówił, że w stosunku do mnie miał być pośrednikiem, że jacyś "oni” chcą przez niego dać mi pieniądze, żeby namówić mnie do głosowania "za”. Czyli jakby dostał propozycję pośredniczenia.
• A namawiał pana?
- Nie, tylko poinformował, że miał taką propozycję. Do żadnych rzeczy nie namawiał. Zapytał tylko, czy wiem, jak mam głosować, na co odpowiedziałem, że wiem. Telefon od Żywca traktowałem jako wywieranie na mnie presji. Cały czas sądziłem, że to wybieg taktyczny: mamy kasetę, to jak ci powiemy o tym, to zagłosujesz jak będziemy chcieli.
• Pan zagłosował...
... "za”, choć wcześniej byłem przeciw.
• Dlaczego zmienił pan stanowisko?
- Później jak przedstawiono za i przeciw to więcej było argumentów "za”. Nowy hipermarket wymusi obniżenie cen i powstanie nowa inwestycja w mieście.
• W efekcie działacze lubelskiej Samoobrony złożyli wniosek o wykluczenie pana z partii?
- To był pretekst. Zakusy na usunięcie mnie z partii są już od czasu rozwiązania koalicji Samoobrony z SLD w Sejmiku Wojewódzkim.
• Prokuratura wszczęła postępowanie w sprawie oferowania korzyści majątkowych za określony sposób przy głosowaniu...
- Jeśli się potwierdzi, to będzie to prawdziwe trzęsienie ziemi w radzie. Ewenement na skalę kraju. Dalej nie chce mi się w to wierzyć. Cały czas myślę, kto może za tym stać.