Wczoraj prezydent ugiął się pod naciskiem protestujących.
Na utworzenie liceum na Czubach mieszkańcy czekają już od ponad 20 lat. I nie mogą się doczekać. - Teraz musimy posyłać dzieci do śródmieścia. A dojazdy kosztują - mówi pani Jolanta. - Niewiele większy Czechów ma ogólniaki. U nas ciągle pustynia.
Rozwiązania były dwa:
Na Farbiarskiej zawrzało.
- To grozi likwidacją naszej szkoły w ciągu dwóch, trzech lat - obawiała się Hanna Nowak, nauczycielka matematyki. - Sprawdzałam już autobusy na Czuby. Nie mam dobrych połączeń. Jak dojdzie do przeprowadzki, to zmienię szkołę - zapowiadała drugoklasistka, Patrycja Lipiec. Spotkania rodziców i uczniów z władzami miasta przynosiły jeden skutek: Ratusz długo zdania nie zmieniał, ale dodawał, że weźmie pod uwagę głosy protestujących. I wziął.
- Do dyrektorów obu szkół prezydent wysłał pisma informujące o tym, że do przeprowadzki nie przystąpi ze względu na stanowisko społeczności szkolnych - oświadczył wczoraj Piotr Burek, zastępca dyrektora Wydziału Oświaty i Wychowania w lubelskim Urzędzie Miasta.
Plany utworzenia liceum na Czubach idą w odstawkę.
Zadowolony z decyzji prezydenta jest Bogdan Wagner, dyrektor VII LO: To uspokoi nastroje w szkole, które były ostatnio bardzo złe - komentuje.
Projekt uchwały w sprawie przeniesienia "siódemki” miał być rozpatrywany na styczniowej sesji Rady Miasta.