Ograniczenie dostępu do leków i wzrost ich cen oraz brak możliwości otworzenia apteki przez młodych farmaceutów. Takie między innymi skutki, według lubelskich radnych PO, będą miały zmiany w prawie farmaceutycznym.
Chodzi o nowelizację ustawy Prawo farmaceutyczne, która czeka na podpis prezydenta Andrzeja Dudy.
– To zmiana nie dla mieszkańców, ale dla wąskiego grona właścicieli aptek – podkreślał na piątkowej konferencji miejski radny PO Michał Krawczyk. – Konsekwencje będą bardzo poważne.
Chodzi m.in. o zakaz koncentracji aptek. Po zmianie jedna apteka ma przypadać na trzy tysiące mieszkańców. – Teraz w Lublinie jest ponad 280 aptek, po zmianach będzie ich zaledwie 113 – mówi radny Bartosz Margul. – Według nowego prawa nie będzie mogła powstać żadna nowa apteka, dopóki ten limit jest przekroczony.
– Co więc z nowymi osiedlami, które nie będą miały aptek? Czy np. mieszkańcy Czubów będą musieli jeździć aż do centrum, żeby kupić leki? – pytał radny Jarosław Pakuła.
Kolejne ograniczenie to maksymalnie cztery apteki w rękach jednego właściciela. – Przełoży się to na wzrost cen leków, co z kolei dotknie pacjentów – zaznaczył Margul. – Własnych aptek nie będą też mogli otworzyć absolwenci farmacji. A ze statystyk wynika, że takie plany ma ok. 30 proc. studentów tego kierunku.
Jak zaznaczali radni, apteki nie będzie można też przenieść do innego miejsca, bo zezwolenie będzie wydawane na konkretny lokal. Co więcej – kierownikiem apteki będzie mógł być tylko farmaceuta, co stawia pod znakiem zapytania np. możliwość dziedziczenia w przypadku, jeśli dziecko ma inne wykształcenie.
Co na to samorząd aptekarski? – Odnosimy się do nowelizacji ustawy bardzo pozytywnie, bo ma ona przede wszystkim zapobiec szybko postępującej monopolizacji rynku przez sieci, które cały czas otwierają nowe apteki – mówi Tomasz Barszcz, prezes Lubelskiej Okręgowej Rady Aptekarskiej i zaznacza: W dalszym ciągu jest bardzo dużo aptek, niektórzy nawet twierdzą, że za dużo. W związku z tym konkurencja jest cały czas, przez co nie ma zagrożenia, że ceny leków wzrosną, że dostęp do nich będzie ograniczony.
Prezes dodaje, że przepisy przewidują dziedziczenie apteki w przypadkach, kiedy dzieci nie są farmaceutami. – Będzie się to jednak wiązało z tym, że nie krócej niż w ciągu roku będą musiały ją sprzedać. Możemy to jednak porównać do dziedziczenia kancelarii notarialnej lub gabinetu lekarskiego przez dzieci, które mają zupełnie inne wykształcenie. Pytanie: czy powinny je prowadzić i dlaczego z farmaceutami ma być inaczej? – komentuje Barszcz. – Co do aptek, które mogliby otwierać absolwenci farmacji, to już w tym momencie niewielki procent z nich odważyłby się otworzyć indywidualną aptekę przy takiej konkurencji ze strony sieci, a przecież takie apteki, które teraz działają, nie będą likwidowane.