– Trzeba wyjść na ulice i walczyć o nasze prawa – przekonuje jeden z manifestantów. Do protestujących przeciwko reformie sądownictwa dołączają mieszkańcy kolejnych miast: Lublina, Białej Podlaskiej, Chełma, Zamościa, Puław, Radzynia Podlaskiego i Świdnika.
W niedzielę demonstranci po raz kolejny spotkali się na placu Litewskim w Lublinie. W jednym z przemówień zaapelowano do rektora UMCS, aby wyciągnął konsekwencje wobec dr Artura Góraka, który w komentarzu na Facebooku napisał o protestujących, że "kazałby strzelać do tego bydła”.
>>>
W Lublinie przeciwnicy wprowadzanych przez Prawo i Sprawiedliwość zmian w sądownictwie po raz pierwszy wyszli na ulice we wtorek. Od tamtej pory protestują codziennie, a z dnia na dzień w manifestacjach uczestniczy coraz więcej osób. Przynoszą świece, znicze, polskie i unijne flagi i transparenty.
– Przychodzę tu od wtorku. Dziś udało mi się namówić też kilkoro znajomych. Dla ludzi w moim wieku, trzydziestokilkulatków wszystkie prawa i wolności wydają się być czymś oczywistym. Nie jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że trzeba wychodzić na ulice i o nie walczyć – mówił nam podczas sobotniej manifestacji pan Piotr z Lublina. Tego dnia na placu Litewskim zebrało się ok. 2 tysięcy osób.
Protesty w obronie sądów. Niedziela w Lublinie
Dlaczego lublinianie protestują w obronie sądów?
Są starsi i młodzi. Prawnicy, naukowcy, przedsiębiorcy i politycy. W Zamościu w proteście uczestniczył m.in. były prezydent miasta Marcin Zamoyski. W sobotę na pl. Litewskim pojawił się entuzjastycznie powitany prezydent Lublina Krzysztof Żuk. Za ten gest polityk został ostro skrytykowany przez posła PiS ze Świdnika. – Polityczna wojna zamiast rozwoju Lublina? – pyta Artur Soboń.
Na ulice zaczęli wychodzić też mieszkańcy Białej Podlaskiej, Chełma, Puław, Świdnika, Lubartowa czy Radzynia Podlaskiego.
– W poprzednią niedzielę w 15 osób byliśmy na manifestacji w Warszawie, a już we wtorek postanowiliśmy zorganizować akcję w naszym mieście – mówi Izabela Rozmysł, działaczka Komitetu Obrony Demokracji z Białej Podlaskiej. – Przyszło ok. 80 osób. Następne dni pokazały, że takie protesty są potrzebne. Zaczęło przychodzić po 300 osób.
– Przez pierwsze dwa dni było nas kilkoro – opowiada organizatorka pikiet w Puławach Beata Wicha. – Ale w sobotę pojawiło się grubo ponad sto osób. Nie tylko z Puław, bo przyjechali też ludzie z Nałęczowa, Rąblowa i innych okolicznych miejscowości. Tak jak w całej Polsce chcemy protestować do skutku – zapowiada.
– W wielu miastach takie akcje są organizowane zupełnie spontanicznie – mówi Bartosz Sierpniowski, wiceprzewodniczący lubelskich struktur KOD. – Odezwała się do nas osoba, która nie należy do naszego stowarzyszenia, ale chciała pokazać swój sprzeciw i zorganizowała manifestację w Chełmie.
W całej Polsce manifestacje odbywają się w ok. 140 miastach. W Juracie protestujący ruszyli przed letnią rezydencję prezydencką.
Swój sprzeciw wobec działań rządu można też wyrazić poprzez wywieszenie flagi. „Niech to będzie znak solidarności i nasze VETO!” – zachęcają na Facebooku organizatorzy tej formy protestu. Flagi w oknach i na balkonach prywatnych mieszkań mają pojawić się dziś.
Dlaczego protestują?
W czwartek po południu Sejm przegłosował ustawę o Sądzie Najwyższym. W nocy z piątku na sobotę senatorowie PiS uchwalili ustawę bez poprawek. Ustawa ta, a także dwie inne (o sądach powszechnych i Krajowej Radzie Sądownictwa) trafiły na biurko prezydenta Andrzeja Dudy. Hasłem przewodnim protestów jest „3 RAZY WETO”.