Na 24 godziny mają stanąć jutro wszystkie pociągi Przewozów Regionalnych. Strajkujący kolejarze żądają podwyżek. Jeśli ich nie dostaną, to za tydzień związkowcy znów zatrzymają pociągi. Tym razem na dłużej.
Pociągi staną dziś o północy. – Na naszym terenie zatrzymanych będzie około 80 składów – mówi Marek Kielar, szef komitetu strajkowego w Lubelskim Zakładzie Przewozów Regionalnych (LZPR).
W środę bilety Przewozów Regionalnych mają być honorowane w pospiesznych pociągach TLK, ale te zatrzymują się tylko na głównych stacjach. Dlatego dla wielu osób, strajk kolejarzy oznacza problem z dojazdem do pracy. Tym bardziej, że komunikacji zastępczej nie będzie.
– Nie da się jej zorganizować w tak dużej skali – wyjaśnia Zofia Dziewulska z LZPR. –Poza tym autobus kluczący od stacji do stacji jechałby dwa razy dłużej, niż pociąg.
O co walczą związkowcy? O wyższe pensje.
Kolejarze żądają podwyżki po 280 zł na etat. Najpierw godzili się na dwa etapy – 120 zł od lipca i 160 zł w styczniu. Ale mieli dodatkowe warunki: samorządy przestaną tworzyć własne spółki przewozowe, a na Śląsku skończą się zwolnienia. Zgody nie było i kolejarze wrócili do wariantu "280 zł od zaraz”.
Zarząd zgodził się na podwyżkę, ale tylko po 120 zł od 1 sierpnia. W piątek zaakceptowała to rada nadzorcza spółki. – Później płace wzrosłyby od stycznia o minimum 130 zł – mówi Piotr Olszewski, rzecznik Przewozów Regionalnych.
Na większe o 120 zł płace spółka wyda do końca roku 15 mln zł. Podwyżka o 280 zł kosztowałaby 40 mln zł.
– My wiemy skąd wziąć te pieniądze. Ministerstwo Infrastruktury powinno obniżyć stawki za dostęp do torów – mówi Kielar. – Jeśli nic to nie da, to 24 sierpnia będzie kolejny strajk. Nie wiemy ile potrwa, ale na pewno będzie dłuższy od środowego.
Przewozy Regionalne to największy polski przewoźnik kolejowy. Co dzień uruchamia ponad 2500 pociągów przewożąc 340 tys. pasażerów.