W szpitalach naszego regionu można kupić sok dla chorego, zagrać w totolotka, zrobić zakupy, wyczyścić dywan, a nawet zamówić ciasto na święta. Niebawem będzie to zakazane. Posłowie chcą zmienić przepisy.
Projekt nowych przepisów określa, w jaki sposób placówki medyczne mają zdobywać pieniądze na swoją działalność. Wynika z niego, że szpitale mogą zarabiać na wydzielonej działalności gospodarczej, ale tylko wtedy, kiedy pozostaje ona w związku z udzielaniem świadczeń zdrowotnych. A takim nie jest prowadzenie np. baru czy sklepiku.
Co to znaczy w praktyce? – Wejście w życie tych przepisów rozumiemy jako kres możliwości prowadzenia na terenie szpitala sklepów, oferowania na zewnątrz usług pralniczych, a także prowadzenia ogólnodostępnego baru. Działalność gospodarczą będziemy musieli pewnie ograniczyć do prowadzenia apteki – mówi z przerażeniem Andrzej Mielcarek, dyr. naczelny szpitala „papieskiego” w Zamościu.
Szpital „papieski” w Zamościu dzięki prowadzeniu działalności gospodarczej (m.in. sklepik, totolotek itp.) zarabia w skali roku ok. 3 mln zł. Pieniądze te są w stu procentach przeznaczane na potrzeby szpitala. Zadowoleni są też pacjenci.
Wojewódzki Szpital Specjalistyczny przy al. Kraśnickiej w Lublinie zdobywa pieniądze, wynajmując powierzchnię m.in. zakładowi fryzjerskiemu, kawiarni, poczcie i ekspozyturze banku. Szpital wynajmuje nawet dach, gdzie sieci telefonii komórkowych umieszczają nadajniki i reklamy. Niebawem ma ruszyć punkt lotto. Przychody szpitala z tytułu czynszów wyniosły w ub. roku prawie 1,5 mln zł.
– Jeśli to wejdzie w życie, nie będziemy z tego zadowoleni. Nie chodzi przecież tylko o zarobek, ale również o komfort naszych pacjentów – tłumaczy Ryszard Śmiech, zastępca dyrektora ds. administracyjno-technicznych w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym im. Stefana Kardynała Wyszyńskiego w Lublinie.
Mariusz Paszko, główny specjalista ds. ekonomicznych w zamojskim szpitalu „miejskim” mówi, że barek to zysk i dla szpitala, i dla pacjentów. – Od stycznia do października tego roku dochód z baru to 46 tys. zł – tłumaczy M. Paszko.
Obawia się, że po wejściu w życie tych przepisów może być nawet problem z prowadzeniem ogólnodostępnej stołówki na terenie szpitala. •