Do sądu trafi sprawa wycinki drzew z terenu dawnego cmentarza przy ul. Walecznych. Mieszkańcy chcą zaskarżyć decyzję prokuratury o umorzeniu śledztwa.
Parafia poprosiła miasto o zgodę na wycinkę tłumacząc, że stan drzew zagraża bezpieczeństwu. Zgodę dostała. Dzień przed odejściem z pracy podpisał ją Marian Stani, ówczesny dyrektor Wydziału Ochrony Środowiska Urzędu Miasta.
Powołał się na oględziny potwierdzające zły stan drzew. Jego zastępca przejrzał akta sprawy, stwierdził, że oględzin nie było i wysłał na miejsce inspektora, który ocenił, że wyciąć trzeba tylko 14 drzew, a nie 71.
Wtedy powstała nowa decyzja (na 14 drzew) anulująca poprzednią. Została jednak uchylona przez Samorządowe Kolegium Odwoławcze, co pozwoliło parafii usunąć wszystkie drzewa.
Sprawa trafiła do prokuratury, która właśnie umorzyła śledztwo.
– Zaskarżymy to postanowienie do sądu – zapowiada Janusz Piegza, prezes Stowarzyszenia Ochrony Miejsc Zapomnianych założonego przez mieszkańców sąsiednich domów, których oburzyła wycinka. Stowarzyszenie może to zrobić, bo ma status pokrzywdzonego.
– Wydział Ochrony Środowiska w uzasadnieniu decyzji wydanej na wniosek parafii powołał się na oględziny, nie podając ich daty. Ustaliliśmy, że odbyły się one 10 października 2011 r., na 17 dni przed złożeniem przez parafię wniosku o zezwolenie na wycięcie drzew – mówi Jadwiga Nowak, szefowa Prokuratury Rejonowej Lublin-Północ.
– Urząd nie powinien posiłkować się czynnością z innego postępowania, ale nie zmienia to faktu, że stan drzew zagrażał bezpieczeństwu.
– Jesteśmy zdumieni decyzją prokuratury – mówi Piegza. – Mamy opinie biegłych i zdjęcia wykonane po wycince, które potwierdzają, że drzewa były zdrowe.