Do podpalenia doszło w nocy z wtorku na środę przy al. Kraśnickiej. To już szósty taki przypadek od czasu pojawienia się kontenerów w Lublinie.
Kontenery na używane ubrania pojawiły się w Lublinie sześć lat temu. Przez ten czas praktycznie nie ma dnia, żeby któryś z nich nie został przewrócony, albo zniszczony. Pracownicy lubelskiego PCK często znajdują w nich martwe zwierzęta, różnego rodzaju nieczystości i śmieci.
– Każdego dnia dostajemy sygnały o 5–6 przewróconych kontenerach – przyznaje Stefan Pedrycz, dyrektor biura Lubelskiego Zarządu Okręgowego PCK. – Bywa i tak, że ze środka wyciągane są drutem rzeczy. Często zdarza się też, że kontenery są malowane sprayem zaraz po ich ustawieniu. Jeden nawet ukradziono.
Każdy przypadek zgłaszany jest policji. Sprawców trudno jest jednak wykryć. Do tej pory wykryto sprawców tylko w kilku przypadkach zniszczenia kontenerów.
– Najlepiej złapać sprawcę na gorącym uczynku, ale najczęściej dowiadujemy się o fakcie już po zdarzeniu – komentuje kom. Kamil Kowalik, rzecznik prasowy KMP w Lublinie. – Nie możemy postawić przy każdym kontenerze policjanta. Jednak sprawcy nie mogą czuć się bezkarni, bo zwracamy uwagę na każdy akt wandalizmu. Policjanci mają swoje sposoby, by ustalić sprawców chuligańskich wybryków.
Jak zapewnia S. Pedrycz, PCK prowadzi przegląd wszystkich kontenerów. Pracownicy firmy, związanej odpowiednią umową z PCK, dbają o ich opróżnianie i czystość.
– Dostajemy mnóstwo telefonów od mieszkańców o dewastacjach – potwierdza S. Pedrycz. – Po to umieszczamy na kontenerach numery telefonów odpowiednich oddziałów PCK. Nasi pracownicy reagują na każdy sygnał. Dzięki temu wiemy, który kontener jest przepełniony, albo zniszczony.