Urząd Miasta przyznaje, że przed wycięciem 11 jesionów z ul. Kołłątaja nie zlecił fachowych badań, by sprawdzić, czy drzewa rzeczywiście były osłabione.
Przypomnijmy: 11 dorodnych drzew zniknęło z ul. Kołłątaja w ubiegłym tygodniu. Ich usunięcie zlecił Urząd Miasta, który wcześniej uzyskał zgodę na wycinkę od konserwatora zabytków. Musiał mieć taki dokument, bo ul. Kołłataja znajduje się w strefie ścisłej ochrony konserwatorskiej.
Początkowo miasto chciało wyciąć tylko 6 jesionów. I taką prośbę Ratusz wysłał w kwietniu do Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków (WUOZ) twierdząc, że drzewa są uszkodzone i niebezpiecznie pochylone. Ale konserwator nie wydał decyzji. Zażądał za to od władz miasta nowego pisma z prośbą o pozwolenie na usunięcie wszystkich drzew z tej ulicy. - Do czasu przedłożenia nowego wniosku przedmiotowa sprawa pozostaje bez rozpoznania - odpisał miastu Dariusz Kopciowski z WUOZ.
Ratusz posłusznie wysłał nowy wniosek, prosząc o zgodę na wycinkę pozostałych pięciu drzew. Argumenty były te same: w pniach są ubytki, a drzewa są pochylone. Tym razem WUOZ wydał pozwolenie na usunięcie wszystkich 11 jesionów. W uzasadnieniu powtórzył stwierdzenia miasta o złym stanie drzew. I dorzucił własny argument: jesiony zasłaniały widok z pl. Litewskiego na zabytkowy klasztor Sióstr Wizytek, zajmowany obecnie przez Centrum Kultury.
Drzewa zostały ścięte. A lublinianie zaczęli protesty. - Pozwolenia wydawane przez konserwatora zabytków na usuwanie drzew (...) nie są nakazem zmuszającym wnioskodawcę do ich bezwzględnego wypełnienia - broni się Kopciowski w piśmie przesłanym wczoraj po południu do naszej redakcji. Z tego wniosek, że Ratusz mając zgodę na wycinkę 11 drzew, mógł usunąć tylko 6, o co pierwotnie wnioskował, oszczędzając pozostałe okazy. Dlaczego wyciął wszystkie? - Nie znam pisma, które przesłał wam konserwator, więc nie mogę go komentować - mówi Mirosław Kalinowski z Urzędu Miasta.
- Nie widzę tu uchybień prawnych - stwierdza Sławomir Mazurek, rzecznik Ministerstwa Środowiska, któremu przesłaliśmy urzędowe pisma w tej sprawie. - To że drzewa były osłabione, to poważny argument.
Na jakiej podstawie Ratusz uznał, że jesiony są chore? - Nie zlecaliśmy badań dendrologicznych - przyznaje Kalinowski. - Ich stan ocenili pracownicy Wydziału Gospodarki Komunalnej, którzy mają wystarczającą wiedzę.
• Jaką?
- Wykształcenie ogrodnicze.