Gdyby światła były lepiej ustawione, ruch odbywałby się płynniej. Tak uważa część kierowców jadących przez skrzyżowanie al. Solidarności i Kompozytorów Polskich z Północną i Lubomelską. Urząd Miasta obiecuje sprawdzić pracę sygnalizacji.
– Na to rondo wszyscy wjeżdżają naraz. Ale zjechać z niego to jest dopiero sztuka – pisze do nas pan Sylwester. – A wystarczyłoby najpierw puścić zielone światło na Solidarności przy wjeździe pod górę na ulicę Lubomelską, następnie włączyć zielone na Solidarności od strony ulicy Północnej. Tak, by będący na rondzie kierowcy zjechali i dopiero wtedy puścić ruch z al. Kompozytorów Polskich – proponuje.
– Czasem jest dobrze, a czasem jest tak, że za dużo samochodów zbiera się na rondzie – przyznaje Sebastian Koziej, kierowca. – Tym gorzej, jak znajdą się tacy, którzy na siłę próbują się zmieścić. Mimo, że często wiedzą, że z ronda zjechać nie zdążą.
Po sygnale Czytelnika Urząd Miasta obiecuje sprawdzić działanie sygnalizacji.
– Zbadamy, czy to jakaś usterka, czy też program pracy świateł nam się rozjechał – zapowiada Anna Adamiak, zastępca dyrektora Wydziału Dróg i Mostów w lubelskim Urzędzie Miasta.
W grę wchodzić może jeszcze zła praca pętli indukcyjnych. To zatopione w asfalcie czujniki, które sprawdzają obciążenie ruchem na poszczególnych pasach i przekazujące te dane do sterownika. A sterownik może wydłużać zielone światło dla bardziej obciążonych kierunków ruchu, gdzie pojazdów jest więcej. – To tylko urządzenia i może się zdarzyć, że zadziałają nieprawidłowo – dodaje Adamiak.
Awaria takiej pętli była kilka dni temu powodem zamieszania na skrzyżowaniu ul. Turystycznej i Kasprowicza, gdzie z czujników nie płynął sygnał do sterownika, a ten interpretował to tak, jakby droga była pusta i nie wydłużał zielonego światł