Trwa proces grupy oskarżonej o próbę milionowych oszustw. Zdaniem śledczych Włosi, Ukraińcy i Polak próbowali wyłudzić pieniądze, korzystając z podrobionych obligacji. Działali jednak wyjątkowo nieudolnie i wpadli w ręce CBA.
Podczas piątkowej rozprawy jeden z oskarżonych wystąpił o przyznanie mu adwokata z urzędu. On i jego kompani muszą również zapoznać się z nowymi przepisami, wprowadzonymi 1 lipca. Domagali się, by stosowne pouczenia przetłumaczyć im na język ukraiński. W tej sytuacji sąd musiał odroczyć rozprawę, by był czas na powołanie obrońcy i przygotowanie tłumaczeń. Sprawa wróci na wokandę w październiku.
Według śledczych, nielegalną intrygę wymyślił Lamberto S., 59-letni Włoch, kierowca po 3 klasach szkoły średniej. Mężczyzna miał imitację amerykańskiej obligacji o nominale 100 mln USD. Dokument miał pochodzić z lat 30. ubiegłego wieku. Mężczyzna miał jeszcze cyfrowe kopie pięciu podobnych dokumentów. Wszystkie planował sprzedać za 10 proc. nominalnej wartości.
Z akt sprawy wynika, że poprosił o pomoc Romolo F., znajomego wulkanizatora. Panowie zaprosili do siebie Ukraińca Volodymyra Z. Kierowca ze Lwowa przyjeżdżał kiedyś do nich na saksy. Mężczyzna miał szukać na Ukraninie kupca, zainteresowanego „obligacjami”. Znalazł Yosyfa Y., przedsiębiorcę ze Lwowa. Ten zaś poznał na kijowskim dworcu Marka Ż., mechanika z Lublina, który zaproponował pomoc w szukaniu kupca w Polsce. W ten sposób mechanikowi udało się dotrzeć do Krzysztofa K., który chciał wybudować w Lublinie bioelektrownię.
Przedsiębiorca spotykał się z „kontrahentami”, ale szybko się zorientował, że mężczyźni podający się za bankierów to oszuści. Zainteresował sprawą Centralne Biuro Antykorupcyjne. Agenci CBA przygotowali prowokację w hotelu Mercure w Lublinie. Kiedy „bankierzy” poprosili o 100 tys. euro w zamian za obligację, zostali zakuci w kajdanki.
– Zostałem w bestialski sposób zaatakowany. Panowie przedstawiali się jako dyrektorzy z generalnej dyrekcji dróg. Potem okazało się, że to agenci CBA. Padłem ofiarą manipulacji służb – skarżył się w sądzie Marek Ż.
Z akt sprawy wynika, że obligacje to w rzeczywistości bezwartościowe kawałki papieru. Przygotowano je na domowej drukarce. Włosi odwzorowali dolarowy banknot i do jedynki dopisali zera. Przy okazji zrobili błędy językowe. Oskarżeni nie przyznają się do winy. Grozi im do 10 lat więzienia.