Teresa Gileta, właścicielka działki w podlubelskim Tereszynie skarży się na skażoną bakteriami kałowymi wodę w studni. O pomoc w rozwiązaniu problemu prosiła m.in. urzędników z gminy. Podjęte działania i kontrole nic jednak nie wykazały.
Czytaj Dziennik Wschodni bez ograniczeń. Sprawdź naszą ofertę
– Od wiosny 2015 roku jesteśmy pozbawieni wody. Jest brudna, spieniona i śmierdzi – ubolewa Teresa Gileta, która jest właścicielką posesji w Tereszynie koło Lublina. – Wodę, która byłaby zdatna do picia musimy przywozić w baniakach z Lublina.
Problemy z wodą zaczęły się około półtora roku temu. – Na działce mamy studnię o głębokości 23 metrów – opowiada pani Teresa, która na działce ma dom. Mieszka w nim w okresie od kwietnia do listopada. – Wcześniej nie mieliśmy żadnych problemów z wodą. Była czysta i zdrowa.
Pani Teresa wykonała badania w sanepidzie.
– Wynik badania próbki z wodą, które przyniosła prywatna osoba z sierpnia 2015 roku wskazuje na bardzo wysokie stężenie bakterii z grupy coli bo w liczbie 1732 – opisuje Irmina Nikiel, dyrektor Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Lublinie. – To jest bardzo duże stężenie. Nieco mniejsze było w tym roku w sierpniu – 727 jednostek. Mimo to i tak to skażenie jest duże. Woda nadaje się do spożycia jeśli wynik równa się 0. W tym roku zbadano także liczbę mikroorganizmów. Wynik też wskazał przekroczenie normy. Nie wiemy jednak gdzie jest ta studnia usytuowana, czy nie podciekają ścieki albo czy też nie ma szamba, które by się rozszczelniło.
Na działce pani Teresy szamba nie ma, nieruchomość nie jest też połączona do kanalizacji. Sieć wodociągowa do Tereszyna zaś nie dochodzi.
Sprawa zanieczyszczonej studni trafiła zarówno do Urzędu Gminy w Konopnicy jak też do Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska.
Studnia została zachlorowana a następnie przepłukana. Nie przyniosło to jednak zamierzonego efektu. Urzędnicy z gminy zaproponowali ponowne chlorowanie i płukanie studni. – Tym razem pompą głębinową, ale pani Teresa Gileta nie zgodziła się na to – mówi Anna Olszak, zastępca wójta gminy Konopnica.
– Obawiałam się, że będę musiała za to wszystko zapłacić a wcześniejsze płukanie i chlorowanie nic nie dało – tłumaczy pani Teresa.
Mimo czynności sprawdzających – m.in. kontroli umów, podpisanych przez mieszkańców na wywóz nieczystości płynnych, urzędnikom z gminy nie udało się jednak ustalić co może być przyczyną skażenia wody w studni.
Podejrzeń jest kilka. – Być może studnia jest nieszczelna, jeśli tak jest rzeczywiście to od jej uszczelniania należałoby zacząć – sugeruje zastępca wójt gminy Konopnica. – Być może powodem jest stojąca woda, bo pobór jest mały. Studnia nie jest bowiem używana przez cały rok.
Gmina, w jednym z pism zasugerowała też, że „powodem zanieczyszczenia wody w studni pani Gilety mogą być prowadzone prace przy budowie drogi (obwodnicy Lublina-red.), gdzie część nieruchomości została wysiedlona a zbiorniki bezodpływowe przed robotami budowlanymi mogły nie zostać opróżnione”.
– W pobliżu domu Pani Teresy Gilety nie likwidowano żadnego szamba – informuje Krzysztof Nalewajko, rzecznik prasowy lubelskiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. – Natomiast tam gdzie prowadzono takie prace wykonywano je zgodnie z przepisami i zatwierdzonym projektem rozbiórek.
Tymczasem sanepid nie wyklucza, że po informacji od naszej Czytelniczki sprawdzi czystość wód w studniach sąsiadujących z posesją pani Teresy.