– Czekamy na oficjalne pismo w tej sprawie. Komornik zajmując konto równolegle powinien nas o tym zawiadomić. Jak dotychczas takie pismo do nas nie wpłynęło. Jak je otrzymamy, wojewoda podejmie odpowiednie kroki. Nie wyklucza złożenia skargi na działalność komornika – relacjonował wczoraj po południu Rafał Przech z Zespołu Informacyjnego-Prasowego Lubelskiego Urzędu Wojewódzkiego.
LUW trzyma pieniądze w NBP. W piątek późnym popołudniem okazało się, że z konta urzędu pobrano 60 tysięcy złotych. Pieniądze wypłacił komornik, który w ten sposób wyegzekwował wyrok sądu. Chodzi o odszkodowanie za zakażanie żółtaczką, którą kilka lat temu podczas oddawania krwi zaraził się mieszkaniec Lubelszczyzny. Ponieważ placówka podlegała wojewodzie, krwiodawca pozwał urząd do sądu i wygrywał w każdej instancji. Finał sprawy nastąpił w lutym tego roku, kiedy Sąd Najwyższy odrzucił kasację wojewody.
O ostatecznym rozstrzygnięciu LUW dowiedział się dopiero 26 lipca. – Tego dnia otrzymaliśmy korespondencję w tej sprawie – mówi Przech. Tego samego dnia komornik wszedł na urzędowe konto.
– Gdybyśmy dostali pismo z sądu w tym samym czasie co strona, nie byłoby całej sprawy. Komornik się po prostu pospieszył. W tym roku wojewoda miał 38 spraw sądowych o odszkodowanie i za każdym razem pieniądze były wypłacone bez żadnej zwłoki – tłumaczą w urzędzie.
Nie pierwszy raz komornik wszedł na konto Urzędu Wojewódzkiego. W ubiegłym roku, gdy wojewodą był jeszcze Waldemar Dudziak, miało to miejsce trzy razy. W dwóch przypadkach sytuacja była identyczna, jak ta z ostatniego piątku. Strona w sporze dostała pismo o rozstrzygnięciu sądowym szybciej niż wojewoda. (kl)