Zamiast cukru - produkcja bioetanolu. Tak wygląda koncepcja wojewody na wykorzystanie potencjału Cukrowni "Lublin”.
- Bioetanol w czystej postaci mógłby być wykorzystywany do napędu MPK, czy w korporacjach taksówkarskich - dodaje prof. Mirosław Wendeker z PL.
Eksperci szacują, że uruchomienie zakładu do produkcji bioetanolu to koszt nawet 100 mln zł. Ale dla wojewody Tokarskiej to żaden problem: - W Ministerstwa Rozwoju Regionalnego przedstawiłam tę koncepcję i się spodobała. Byłyby więc na to środki unijne.
Jednak cukrownicy przyjęli pomysł z umiarkowanym entuzjazmem. - Zrobimy wszystko, żeby cukrownia została cukrownią - mówi Grzegorz Ryczek z Komitetu Obrony Cukrowni. - A co do bioetanolu, to trzeba pamiętać o tym, że program restrukturyzacji, który został przekazany do Komisji Europejskiej przewiduje całkowity demontaż urządzeń w cukrowni. A bez tego żadna produkcja nie będzie możliwa.
Podobny pomysł powstał dwa lata temu w wyłączonej z produkcji cukrowni w Wożuczynie. Po dramatycznych protestach pracowników zakładu (dwa miesiące głodówki) jesienią 2006 roku zarząd KSC zobowiązał się, że w 2008 roku uruchomi w zakładzie alternatywną produkcję soku gęstego z buraków. Miał on być wykorzystywany przy produkcji biopaliw. Ale do dzisiaj nic z tego nie wyszło. I nic nie wskazuje na to, że wyjdzie.
- Uniemożliwia to niedostateczna podaż buraków przemysłowych i niewystarczający poziom unijnych dopłat do uprawy roślin energetycznych - wyjaśnia Łukasz Wróblewski, rzecznik KSC. - Mówiąc wprost: W tej chwili w Polsce ta produkcja jest nieopłacalna i nawet krajowi nabywcy nie chcą w naszych firmach kupować bioetanu, bo za granicą jest taniej. Dlatego firmy, które ruszyły w kraju z produkcja bioetanolu albo ograniczyły produkcję, albo całkowicie z niej zrezygnowały.