Komendant Wojskowej Komendy Uzupełnień Lublin ppłk Marek Betiuk codziennie wysyła jedno zawiadomienie do prokuratury. Skarży na poborowych, którzy ignorują wezwania i nie stawiają się przed komisją wojskową.
– Uczelnie przysyłają nam wykazy studentów – tłumaczy Betiuk. – I okazuje się, że np. Kowalskiego skreślono z listy studentów. Wzywamy go, a on przedstawia nam zaświadczenie, że studiuje gdzie indziej. I po sprawie.
Jednak duże grono poborowych nie ma zamiaru stawić się na wezwanie. Z jakiego powodu, nie wiadomo.
– To już prawdziwa plaga – mówi nam major Marek Sobot, zastępca komendanta WKU Lublin-1. – Wysyłaliśmy listy, pisma polecone i informowaliśmy rodziców. Bez większego efektu.
Marny skutek dał też apel wojska do poborowych. Stwierdzenia o obowiązku, jaki młodzi mężczyźni mają do wypełnienia wobec kraju, niewielu przemówiły do rozsądku. Owszem, telefonowali do WKU, dopytywali się o co chodzi, ale zgłosiło się zaledwie kilkunastu. – I to takich, co do których straciliśmy już nadzieję – mówi nam jeden z pracowników WKU.
– Wystosowaliśmy apel, a teraz zawiadamiamy prokuraturę – dodaje Betiuk.
Do prokuratury trafiło już ponad 20 wniosków. Po postępowaniu wyjaśniającym prokuratura składa wniosek do sądu. Za uchylanie się od wypełnienia obowiązków wobec wojska grozi kara ograniczenia wolności i grzywny. Sprawa jest tym poważniejsza, że komendant WKU dogadał się z prokuratorami, że wojskowe wnioski będą traktowane z pełną surowością.
– Jeżeli ktoś się zgłosi i sprawę wyjaśni, to od razu odstępujemy od składania wniosku do prokuratury – podkreśla Betiuk. – W innych sytuacjach będziemy bezwzględni.