Władze miasta odebrały ulgi komunikacyjne najsłabszym: małym dzieciom, seniorom, niepełnosprawnym oraz zasłużonym lublinianom i honorowym krwiodawcom. Dopiero wczoraj prezydent zaczął się z tych pomysłów nieudolnie wycofywać
Wczoraj Andrzej Pruszkowski, prezydent Lublina, zapowiedział, że wystąpi do Rady Miasta o przeznaczenie 3,6 mln zł z budżetu miasta na darmowe przejazdy dla dzieci, inwalidów i honorowych krwiodawców. Radni zajmą się projektem w czwartek. Jeśli go przyjmą, darmowe przejazdy wrócą od poniedziałku. Ale nie dla wszystkich. Prezydent nie uwzględnił ludzi powyżej 70. roku życia i posiadaczy odznaki "Zasłużony dla Miasta Lublina”. - Jeśli osoby starsze są chore, albo mają grupę inwalidzką, będą jeździć za darmo - twierdzi Pruszkowski.
Mimo oburzenia mieszkańców i zgodnych żądań mediów, by nieudolny prezes ustąpił, prezydent broni go jak niepodległości. - Prezes wywiązuje się ze swoich zadań - zapewnia prezydent. - Zawdzięczamy mu oszczędności, redukcję kosztów i program naprawczy firmy.
Prezydent znalazł w końcu czas, aby odpowiedzieć na zadane mu przez nas pytania. Przy okazji wczorajsze publikacje w lubelskiej prasie nazwał "bzdurami”. Stwierdził m.in., że nie łączy go żadne pokrewieństwo z prezesem MPK.
Co o prezydenckim projekcie sądzą radni?
- Będę głosował przeciw - zapowiada Jacek Sobczak, niezależny. - Tym ludziom należą się ulgi. Ale przeznaczanie kolejnego strumienia pieniędzy dla firmy, której sytuacja ekonomiczna jest zła, a społeczna katastrofalna, nie jest właściwe.
- Popieramy prezydencki projekt - mówi Jacek Czerniak, radny SLD-UP. - Ale będziemy wnioskować o rozszerzenie grupy uprawnionych.
- Jestem zwolennikiem ochrony określonych grup społecznych - zapewnia Helena Pietraszkiewicz, przewodnicząca klubu Prawo i Rodzina. - Ale konkretne stanowisko zajmiemy po dokładnym zapoznaniu się z projektem.
Tomasz Kolasa (kap)