Nie trzeba już jechać aż do Łańcuta, aby obejrzeć wystawę zabytkowych powozów. Od soboty są do zobaczenia w Kozłówce.
Budynek, w którym mieści się powozownia wzniesiono w XVIII wieku. Zgromadzono tam historyczne pojazdy konne, sanie, ekwipunki podróżne, oporządzenia końskie i akcesoria jeździeckie z XIX i początków XX wieku. Cechuje je niezwykły artyzm z jakim zostały wykonane, wyszukana elegancja i znakomita jakość tworzywa. Lokalną ciekawostką jest wózek lubelski - bryczka z fabryki Stefana Gąsiorowskiego z Lublina.
- Powozownię odrestaurowaliśmy siłami własnymi i dzięki sponsorom - mówi dyrektor. - A eksponaty? - Powozy mamy dzięki życzliwości muzeum w Łańcucie, reszta - także rowery i zabytkowy bicykl - ze zbiorów własnych.
Goście podziwiali też wspaniale odrestaurowaną kaplicę pałacową z marmurowym ołtarzem będącym kopią wersalskiego. Nadal brak w niej organów. Kiedy będą?
- Szczerze mówiąc, nie spieszy się nam - wyjaśnia K. Kornacki. - Taki instrument wymaga klimatyzacji, a jej koszt to 700 zł dziennie. W sytuacji, kiedy nas nie stać na papier toaletowy...?
Sobotni piknik był okazją do zlotu starych automobili.
Z Motycza przyjechał Jan Milczek bmw z 1934 roku
- Pali 9-12 l, ale jeszcze 130 na godzinę jedzie - nie ukrywa dumy właściciel. - Że mały? Kiedyś, przed wojną ludzie byli mniejsi - żartuje. Jest oryginalny, nadwozie aluminiowe na drewnie...