Coraz większy strach przed zakażeniem towarzyszy pracownikom Wydziału Komunikacji, najbardziej obleganej z komórek Urzędu Miasta Lublin. Codziennie przychodzą tu setki interesantów, a wirusa SARS-CoV-2 potwierdzono już u trzech pracowników. Ratusz wyklucza jednak wstrzymanie obsługi mieszkańców.
Wszystko zamiata się pod dywan – skarży nam się osoba związana z Urzędem Miasta, zaniepokojona sytuacją w Wydziale Komunikacji. Już w połowie października potwierdzono tu zakażenie SARS-CoV-2 u jednego z pracowników. Mimo to nie wstrzymano obsługi interesantów. – Zakażona osoba nie miała bezpośredniego kontaktu z pracownikami sali obsługi – wyjaśniał Urząd Miasta.
– Ta osoba musiała mieć kontakt przede wszystkim z innymi pracownikami jak również z interesantami, gdyż obsługuje sekretariat, do którego przychodzą ludzie. Osoby z otoczenia osoby zarażonej mając wiedzę o wirusie przez kilka dni dalej chodziły do pracy, nikt nie wziął ich na kwarantannę, mimo że mieli bezpośredni kontakt – twierdzi nasz Czytelnik. – Dlaczego wszyscy pracownicy zostali poinformowani o fakcie zarażenia dopiero parę dni później? Dlaczego zatajono tę informację narażając innych?
Ratusz odpowiada, że działał zgodnie z procedurami.
– Niezwłocznie po wykryciu przez zakład opieki zdrowotnej przypadku zakażenia w Wydziale Komunikacji, o sprawie został poinformowany sanepid. To on, jako organ uprawniony, w wyniku wywiadu epidemiologicznego wskazał osoby, które miały określony kontakt z osobą zarażoną i skierował je na kwarantannę – tłumaczy Justyna Góźdź z biura prasowego Ratusza. – Podstawą naszych działań były procedury i wytyczne wskazane nam przez służby sanitarne, do których oczywiście się zastosowaliśmy.
Przypadek z połowy października nie był tu jedynym. – W Wydziale Komunikacji koronawirusa potwierdzono u trzech osób, dodatkowo trzy przebywają na kwarantannie – przyznaje Góźdź. Obsługa interesantów wciąż się odbywa, tylko w poniedziałek przyjęto ich tu 330.
– W wydziale jest obecnie kilkanaście osób na zwolnieniach z objawami koronawirusa – twierdzi nasz Czytelnik, którego zdaniem urząd powinien wystawić urny na dokumenty, jak podczas wiosennej fali epidemii. – Dlaczego tak traktuje się pracowników oraz ich rodziny, które są również narażone jak i samych interesantów. – Dyrekcja wręcz nakazuje pracownikom bezpośredni kontakt z interesantami i możliwość rozprzestrzeniania pandemii, samemu ograniczając kontakt z podwładnymi – czytamy w innej skardze.
Ratusz przekonuje, że nie może wstrzymać obsługi mieszkańców. – Zdajemy sobie sprawę, że sytuacja jest niezwykle trudna, ale w podobnej znajduje się wiele innych instytucji, przedsiębiorstw i placówek, które świadczą usługi dla swoich klientów – informuje Góźdź. – Bez wprowadzenia regulacji ze strony rządu, ograniczających funkcjonowanie instytucji czy wydłużających bieg terminów administracyjnych, nie mamy możliwości całkowitego wyłączenia bezpośredniej obsługi interesantów.
Biuro prasowe przekonuje, że w Wydziale Komunikacji pracownik mający „potencjalny kontakt z osobą zarażoną” jest wysyłany na pracę zdalną. – Dodatkowo przeprowadzono ozonowanie pomieszczeń, które zostanie powtórzone – deklaruje Ratusz. Nasz Czytelnik ocenia to nieco inaczej: – Tylko raz zostało przeprowadzono ozonowanie pomieszczeń, tuż po informacji, że wirus się pojawił. Po tym czasie chorych ludzi wciąż przybywało i dalej roznosili i roznoszą wirusy.
Do jak wielu zakażeń przyznaje się cały Urząd Miasta? – Aktualnie w izolacji domowej przebywa 18 z 1650 pracowników. Przypadki zakażenia potwierdzono u ok. 25 osób – informuje Góźdź. – Globalnie w Urzędzie Miasta na kwarantannie przebywa około 25 osób.