Kadrowiec z Lubelskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego spędził w słonecznej Portugalii 6 dni. Dlaczego związany z PSL urzędnik poleciał za unijne pieniądze na kurs dla rolników i ich doradców? – Doradza rolnikom, ale nieformalnie – tłumaczy jego przełożony, także z PSL.
Na drugi koniec Europy pojechali rolnicy produkujący owoce i warzywa, ich doradcy z LODR i Lubelskiej Izby Rolniczej, przedstawiciele grup producenckich, eksperci i działacze organizacji wspierających rozwój rolnictwa. W sumie, 26 osób. Pieniądze wyłożyła Unia – wyjazd kosztował 156 800 zł brutto.
Do Portugalii poleciał również Roman Kasperek z LODR w Końskowoli. – Dlaczego, skoro jest kierownikiem działu kadr i organizacji pracy, a nie doradcą? W jego miejsce mógł polecieć rolnik – dziwi się nasz informator.
Rzeczywiście. Kasperka nie ma na liście doradców rolniczych. A wśród osób, które mogły uczestniczyć w wyjeździe (wymogi Sekretariatu Regionalnego Krajowej Sieci Obszarów Wiejskich Województwa Lubelskiego), nie ma kadrowców.
– W zgłoszeniu wpisany był jako doradca. Ponieważ w komisji kwalifikacyjnej był przedstawiciel LODR, to my już nie sprawdzaliśmy tej informacji – rozkłada ręce Przemysław Zaleski, z-ca dyr. Departamentu Koordynacji Projektów Europejskich w Urzędzie Marszałkowskim.
– Pan Kasperek jest doradcą, tyle że nieformalnym. Jako prawnik udziela informacji rolnikom, którzy przychodzą ze swoimi problemami – stwierdza Tadeusz Solarski, dyrektor LODR. I dodaje: Żeby podołać niełatwym zadaniom potrzebujemy ludzi, którzy mają wiedzę, żeby działać szerokim frontem odpowiedzialności.
– Ja jestem kierownikiem, prawnikiem i doradcą, jak każdy z nas w ośrodku. Jak jest problem prawny, to nikogo nie odsyłam z kwitkiem – denerwuje się Roman Kasperek. Jaką wiedzą podzieli się po powrocie z Portugalii? Np. że tam 95 proc. producentów i rolników działa w kooperatywach, czyli spółdzielniach, a u nas zaledwie 0,11 proc.
Solarskiego i Kasperka łączy nie tylko miejsce pracy, ale i sympatia do PSL.
– Trzeba wyjaśnić, jakie były mechanizmy doboru uczestników wyjazdu. Może powstać wrażenie, że to był klucz towarzysko-koleżeński – komentuje Artur Soboń, radny wojewódzki PiS i szef komisji rewizyjnej sejmiku.
O Kasperku głośno było kilka lat temu przy okazji rozliczeń unijnego kursu dla instruktorów teatralnych, realizowanego w Wojewódzkim Ośrodku Kultury. Ze względu na błędy w koordynowanym przez niego projekcie, WOK musiał oddać Wojewódzkiemu Urzędowi Pracy ok. 190 tys. zł z wartego niemal 800 tys. zł kursu.