Dwa mocne ciosy spadły wczoraj na lubelskie PiS. Najpierw senator Krzysztof Cugowski zapowiedział wypisanie się z klubu tej partii. A potem doszło do przewrotu w Radzie Miasta Lublina. PiS traci wpływy na rzecz LPR i PO, które zawarły sojusz.
Z senatorem nie udało nam się wczoraj porozmawiać. Ale jego słowa potwierdza Tomasz Dudziński, poseł PiS z Chełma. – Krzysztof Cugowski od początku mówił, że jeśli partia wejdzie w koalicję z Samoobroną i będzie z nią współpracować, to on w klubie PiS nie zostanie – przyznaje poseł.
Sytuację próbuje załagodzić Artur Soboń, rzecznik lubelskiego PiS. – Senator Cugowski jest po prostu przeciwny koalicji naszej partii z partią Leppera, ale takiego sojuszu przecież na razie nie ma – zaznaczył rzecznik.
Druga niekorzystna dla PiS informacja nadeszła z lubelskiego Ratusza. Tu szykuje się do zmiany układu sił. Listy do prezydenta Lublina i popierającego go klubu Prawo i Rodzina (w dużej części złożonego z radnych PiS) napisało pięciu radnych LPR i czterech PO. Złożyli je wczoraj w Ratuszu. Chcą, żeby w gronie wiceprzewodniczących rady znaleźli się dwaj przedstawiciele obu partii. – Mamy 9 głosów w 31-
osobowej radzie. Przedstawiciele naszych ugrupowań powinni znaleźć się w prezydium rady – mówi Jacek Sobczak, radny i jeden z liderów PO w Lublinie.
Sobczak zapewnia, że w tej chwili nie ma mowy o nazwiskach – kto i kogo zastąpi. – Ale to właśnie Sobczaka wraz z Mieczysławem Rybą z ligi widzimy w prezydium – mówią nasi informatorzy z PO i LPR.
Informacja zaskoczyła PiR (mają przewodniczącego i jednego z wiceprzewodniczących). – Obie partie przegrały wybory parlamentarne z PiS, sypią się rozmowy o utworzeniu rządu. Rozumiem, że LPR i PO chcą teraz pokazać aktywność przed wyborami samorządowymi – komentuje Piotr Dreher, radny i członek władz wojewódzkich PiS.
– Po co przenoszą frustracje z wyborczej klęski w kraju na lubelską radę? Mieszkańcom nie służą niepotrzebne polityczne gierki. Rada powinna zająć się drogami i oświetleniem – mówi Jacek Czerniak, przewodniczący SLD (klub ma jednego wiceprzewodniczącego).
Dariusz Piątek (PO) zapewnia, że polityczna sytuacja w kraju nie miała znaczenia. – Po prostu czekaliśmy, aż dwóch kolegów zostanie przyjętych do platformy. Dzięki wiceprzewodniczącemu będziemy mieli dostęp do informacji. Teraz o wielu projektach dowiadujemy się na dzień przed sesją. A nie wszystkie pomysły prezydenta nam odpowiadają.