Rząd chce zmusić kobiety do obowiązkowych badań wykrywających raka. Lubelscy lekarze są "za”.
Rządowy projekt był wczoraj żywo komentowany na spotkaniu onkologów w Instytucie Medycyny Wsi w Lublinie. Chodzi o to, żeby - jak chcą lekarze - od przyszłego roku badania wykrywające raka szyjki macicy były obowiązkowe.
Zaświadczenie o ich wykonaniu kobiety starające się o pracę musiałyby pokazać pracodawcy, choć nie poznałby on wyników badań. Możliwe, że również mammografia piersi byłaby obligatoryjna.
- To dobry pomysł. Są powiaty na Lubelszczyźnie, gdzie żadna akcja nie jest w stanie zmobilizować kobiet do zrobienia badań. Na kilkaset pań robi je zaledwie kilka - mówi dr Dariusz Surdyka, kierownik wojewódzkiego ośrodka koordynującego program wczesnego wykrywania raka piersi.
W sumie z darmowych badań korzysta 40 proc. kobiet, które koniecznie powinny je wykonywać (po 50 roku życia). - A potem wszyscy ponosimy koszty leczenia i rehabilitacji - przypomina dr Surdyka.
- Już dwa lata temu onkolodzy apelowali, żeby badania mammograficzne i cytologiczne włączyć do zestawu badań obowiązkowych - dodaje dr Andrzej Nowakowski, zastępca kierownika wojewódzkiego ośrodka koordynującego program wczesnego wykrywania raka szyjki macicy. W programie uczestniczy 50-60 procent kobiet.
Problem z nowotworami jest tak duży, że pojawiają się drastyczne pomysły. - Np. taki, żeby ludzie, którzy nie robią badań płacili większą składkę ubezpieczenia zdrowotnego - mówi dr Nowakowski.
- Jest też nowe zjawisko. Panowie po "40” przestają palić, zaczynają dbać o zdrowie. Tymczasem kobiety sięgają po papierosy i chorują na raka płuc - mówi dr Beata Kościańska, szefowa Wojewódzkiego Rejestru Nowotworów.