Tylko co dziesiąty ojciec w Polsce, który porzucił rodzinę (lub rodzina, nie mogąc z nim wytrzymać, wyrzuciła go z domu), płaci alimenty na dzieci. Potomstwo pozostałych dziewięciu utrzymywane jest przez nasze biedne, bezradne państwo. Czyli przez nas, podatników. Ale to cwaniactwo nieodpowiedzialnych tatuśków od dziś się skończy! Pod warunkiem że wójtowie i burmistrzowie skorzystają z przysługujących im nowych praw i rzeczywiście pogonią alimenciarzy do wywiązywania się z podstawowego ich obowiązku wobec dzieci.
z 22 kwietnia 2005 r. o postępowaniu wobec dłużników alimentacyjnych oraz zaliczce alimentacyjnej (DzU nr 86, poz. 732). Mają one na celu zwiększenie skuteczności egzekwowania alimentów.
Naskarż na niego wójtowi!
Aby wójt, burmistrz czy prezydent miasta mógł się zająć sprawą, musi... o niej wiedzieć. Największy interes w tym, by się dowiedział, ma przeważnie kobieta, która bezskutecznie domaga się alimentów od ojca swych dzieci. Jeśli jesteś zatem w takiej sytuacji, poinformuj władzę o kłopocie, a następnie pilnuj, sprawdzaj ją czy się wywiązuje z ustawowego obowiązku ścigania twego niedobrego byłego partnera.
Co może gminna władza
Po pierwsze – wraz z np. dziadkami niesolidnego alimenciarza władza może wywierać na niego nacisk,
by płacił po dobroci. Dziadków nie będzie trudno przekonać do stworzenia wspólnego frontu, bo ustawa daje teraz gminie możliwość wystąpienia z powództwem o alimenty wobec osób zobowiązanych do ich opłacania w dalszej kolejności. Tak więc babci nie opłaci się już ukrywać dochodów swego synalka-alimenciarza, który nie łoży na własne dzieci, bo wójt – z pomocą sadu – ją może zmusić do płacenia!
Po drugie – wspomniane organy samorządowe mają być teraz przez komornika obowiązkowo informowane o jego postępach w egzekwowaniu alimentów. Jeśli uznają, że komornik nie dość się stara, czy wręcz wymiguje od tego, do czego jest powołany,
to poinformują o tym sąd.
Po trzecie – alimenciarz uchylający się od płacenia i zasłaniający bezrobociem oraz brakiem możliwości aktywizacji zawodowej otrzyma „propozycję nie do odrzucenia” – skierowanie do robót publicznych. Jeśli odmówi, gmina będzie mogła wystąpić z wnioskiem do prokuratury o jego ściganie. A uporczywe uchylanie się od płacenia alimentów dłużnikowi grozi do 2 lat więzienia.
Po czwarte – cwaniaczek niepłacący może stracić prawo jazdy. Ale nie każdy – tylko ten, który nie przyjmie propozycji podjęcia robót publicznych i zarobienia w ten sposób na potomstwo bądź uniemożliwi przeprowadzenie wywiadu środowiskowego na swój temat. Prawo jazdy odzyskać może bez problemu – gdy znikną powody jego zatrzymania, czyli zaległości alimentacyjne zostaną uregulowane, a alimenciarz podejmie pracę.
Komorniku, rusz głową!
Do wczoraj matka samotnie wychowująca dziecko musiała komornikowi wskazać co i jak może alimenciarzowi zabrać na poczet niepłaconych alimentów. Dopiero wtedy – jak chciał –przystępował do działania. Teraz komornik będzie miał więcej swobody – sam zdecyduje, kiedy, jak i co dłużnikowi odebrać. Żeby mu się jeszcze chciało... Dużo łatwiej się przecież obłowić na szpitalnych milionowych długach czy ściganiu biznesmenów-bankrutów niż tatusiów-gołodupców.
Bank pokaże mu figę
Po 12 miesiącach niepłacenia alimentów dłużnik trafi na krajowa listę dłużników niewypłacalnych – do złożenia stosownego wniosku ustawa obliguje komornika. Wskutek umieszczenia na takiej czarnej liście niesolidny alimenciarz w żadnym banku nie dostanie nigdzie nawet złotówki kredytu.