84-latka z Lublina trzy razy wyrzucała pieniądze przez balkon. Uwierzyła oszustowi podszywającym się pod policjanta, który twierdził, że na jej mieszkanie planowany jest napad. Kobieta wyrzuciła w sumie 40 tys. zł i 2 tys. dolarów.
Lubelscy policjanci odnotowali we wtorek kilkanaście prób oszustw metodą „na policjanta”. Przestępcy cały czas zmieniają sposób działania. Ostatnio podają się za pracownika poczty, tłumacząc, że mają przesyłkę z banku lub ZUS-u. Proszą o podanie adresu i na tym rozmowa się kończy.
- Później dzwoni osoba podająca się za policjanta lub prokuratora i twierdzi, że na mieszkanie planowany jest napad. Dopytuje, czy dzwonił ktoś z poczty i pytał o adres. Oszust stara się wmówić, że jest to szajka pracowników poczty i banku, którzy obserwują mieszkanie – wyjaśnia Andrzej Fijołek, z zespołu prasowego lubelskiej policji.
Podczas rozmowy oszust twierdzi, że aby uchronić się przed utratą pieniędzy, należy je przekazać mundurowym. W tym momencie rozmówcy powinni się już zorientować, że to próba oszustwa. Policjanci nigdy bowiem nie proszą o wypłacenie pieniędzy i przekazanie ich obcej osobie.
- Jeżeli zabezpieczamy pieniądze to tylko od przestępców, którzy zostali przez nas zatrzymani. Pamiętajmy o tej zasadzie, bo tylko wtedy – niezależnie od „bajki” którą wciska nam oszust nie damy się oszukać – przypomina Andrzej Fijołek.
Nie pamiętała o tym 84-latka z lubelskiej dzielnicy LSM. Jednego dnia wyrzuciła przez balkon trzy reklamówki z pieniędzmi. W pierwszej było 30 tys. Pół godziny później wyrzuciła kolejne 10 tys. zł, a następnie 2 tys. dolarów. Kobieta nie wiedziała, że padła ofiarą oszustwa. Uświadomił jej to dopiero mąż, który po powrocie do domu zawiadomił policję. Mundurowi szukają oszustów.