Wypchnął dziewczynę z czwartego piętra, bo nie chciała uprawiać z nim seksu. Tak 26-latek z Lublina miał potraktować swoją partnerkę. Jarosław B. stanął przed sądem, jest oskarżony o usiłowanie zabójstwa
Mężczyzna od początku nie przyznaje się do winy. Tak było również podczas wczorajszej rozprawy. Jarosław B. odmówił także składania jakichkolwiek wyjaśnień. Z tego co mówił podczas śledztwa wynika, że jego dziewczyna sama wypadła przez okno.
Do zdarzenia doszło na początku lipca ubiegłego roku przy ul. Młodzieżowej w Lublinie. Jarosław B. i jego partnerka wynajmowali tam mieszkanie. Byli razem z przerwami od kilku lat. Co jakiś czas zrywali ze sobą, a następnie do siebie wracali. Z ustaleń prokuratury wynika, że Jarosław B. bywał agresywny wobec swojej partnerki. Kiedy oboje wybrali się na wycieczkę nad Zalew Zemborzycki, miał zrzucić dziewczynę z roweru i zwyzywać. Jej matka nie akceptowała tego związku. Nie podobało się jej, że Jarosław B. daje dziewczynie narkotyki.
– Wcześniej braliśmy przez dwa lata, ale od 2017 r. byliśmy czyści. Piliśmy tylko alkohol – wyjaśniał śledczym Jarosław B. Zapewniał również, że nigdy swojej dziewczyny nie uderzył.
W akcie oskarżenia czytamy jednak, że oboje nadużywali alkoholu i amfetaminy. Tak miało być również w dniu, który dla partnerki Jarosława B. mógł zakończyć się tragicznie. Oboje umówili się wtedy przy stacji benzynowej przy ul. Hutniczej. Wypili kilka piw. Pod koniec dnia pojechali do mieszkania przy ul. Młodzieżowej.
– Piliśmy piwo, wzięliśmy prysznic, uprawialiśmy seks. Ona wzięła jakieś leki. Kiedy rano się obudziłem, już jej nie było – wyjaśniał śledczym Jarosław B.
Prokuratura dowodzi, że było zupełnie inaczej. 25-latek miał ochotę na seks, ale jego partnerka odmówiła. Mężczyzna zaczął ją obmacywać, doszło do awantury. Dziewczyna czuła się coraz gorzej. Jarosław B. zaczął ją rozbierać. Jego partnerka zdołała jednak wstać z łóżka. Kiedy próbowała wyjść z mieszkania, doszło do kolejnej szarpaniny.
Z relacji dziewczyny wynika, że oboje stali przy otwartym oknie. Kobieta uderzyła swojego partnera w klatkę piersiową. Wtedy ten chwycił ją za biodra i wyrzucił przez okno. Dziewczyna spadła na chodnik i trawnik. Wezwani później na miejsce policjanci zapamiętali, że była ubrana, a na ramieniu nadal miała torebkę. Potwierdzałoby to, że próbowała wyjść z mieszkania.
Mimo upadku kobieta zachowała przytomność. Powiedziała mundurowym, że była na imprezie, podczas której piła alkohol i brała narkotyki. Mundurowi szybko namierzyli i zatrzymali Jarosława B. Jego dziewczyna trafiła do szpitala. Przeszła poważną operację. Upadek zakończył się dla niej niedowładem nóg, złamaniem kręgosłupa, żeber oraz uszkodzeniem nerki i wątroby. Nie wiadomo, kiedy wróci do pełni zdrowia.