• Co czuje Włodzimierz Wysocki, kiedy dowiaduje się, że legendarny bard rosyjski Władimir Wysocki związany jest rodzinnie z jego miastem?
- Przede wszystkim rodzaj miłego zaskoczenia. Po drugie, satysfakcję, że wiadomość ta dociera w 70 rocznicę urodzin wielkiego artysty i piewcy wolności. Osobiście także czuję wzruszenie, bo jestem wielbicielem Wysockiego od czasów szkolnych, a dziś, na przykład, słuch go namiętnie moja córka.
• Macie też dokładnie to samo imię i nazwisko...
- To akurat jest czystym przypadkiem.
• Ale to, że jest Pan poetą, nie jest tajemnicą...
- Nie jest, ale wszelkie porównania tego, co piszę z twórczością mego wielkiego imiennika byłoby przekraczaniem granic umiaru i samooceny.
• Okazuje się, że w Lublinie uczył się dziadek legendarnego pieśniarza i tu robił maturę...
- Tak. Uczył się w Szkole Handlowej Zgromadzenia Kupców m. Lublina. Wystawiła ją przy ulicy Bernardyńskiej bardzo znana i wielce zasłużona dla miasta rodzina Vetterów, przybyła z Niemiec i w Lublinie asymilowana. Vis a vis szkoły stał już ich browar, do dziś zresztą czynny i znany z produkcji piwa "Perła”. Dziadek nazywał się Wolf Szlomowicz Wysocki. Przybył po nauki w 1909 roku, a w 1911 roku uzyskał maturę. Następnie udał się na studia do Kijowa, do tamtejszego Kijowskiego Instytutu Komercyjnego.
• Skąd pochodził?
- Z Brześcia nad Bugiem. Pochodził z żydowskiej rodziny kupieckiej, ale w domu mówiło się po polsku.
• W jaki sposób Lublin mógłby upamiętnić Wolfa Wysockiego?
- To będzie przedmiotem naszego namysłu w ratuszu i niewątpliwie konsultacji z dyrekcją Zespołu szkół Ekonomicznych im. Vetterów, jak dziś się szkoła nazywa.
• Najprostszą w realizacji wydaje się stosowna tablica pamiątkowa?
- Owszem. Mogłaby by być tablica. Może ekspozycja poświęcona Władimirowi Wysockiemu i jego rodzinie. W Koszalinie działa od lat Muzeum Władimira Wysockiego posiadające unikalną kolekcję eksponatów związanych z pieśniarzem i jego rodziną, placówka powszechnie znana w świecie, kierowana przez dr Marlenę Zimną, ustępująca jedynie Muzeum Władimira Wysockiego w Moskwie, którego dyrektorem jest Nikita Wysocki, syn poety. Poza tym przy szkole działa Młodzieżowy Dom Kultury. Może on bliżej zainteresowałby się rosyjskim bardem i jego twórczością. Są rozmaite opcje...
• Lublin znany jest ze swojej wielokulturowej i wielonarodowej proweniencji...
- Oczywiście. Ścierały się ty wpływy wschodniego i zachodniego chrześcijaństwa, od wieków zaznaczali swą obecność Żydzi. Lublin utrwalał w swej twórczości noblista Isaac Bashevis Singer. Tu urodził się genialny polski skrzypek pochodzenia żydowskiego Henryk Wieniawski. Promieniała na świat słynna uczelnia rabiniczna Jeszybot Chachmej Lublin. Miasto utrzymuje bliskie związki z Ziomkostwem Żydów Lubelskich w Izraelu. Studiuje u nas wielu Ukraińców, a niebawem zacznie działać na pełnych prawach uczelni wyższej Uniwersytet Polsko-Ukraiński. Postać Wolfa Wysockiego, który następne lata spędził w Kijowie i z tym miastem się identyfikował przez dziesięciolecia, nim wyjechał do Moskwy, dobrze wpisuje się ten lubelski, wielonarodowy klimat.
• Czy rodzina Władimira Wysockiego wie, że Lublin chce pamiętać o bardzo ważnym ich przodku?
- Z tego, co wiem, ideę poznał już Nikita Wysocki i bardzo mu się spodobała. Ponieważ sam nigdy w Polsce nie był, być może byłaby dobra okazja, aby poznawanie naszego kraju rozpoczął właśnie od Lublina.
Rozmawiał Waldemar Piasecki