Rozmowa z Bartoszem Głowackim, instruktorem strzeleckim
- Ile szkoleń potrzebuje policjant, żeby w takiej sytuacji trafić w koło lub okolice koła motocykla?
- Taką celność to możemy oglądać co najwyżej na filmach. Strzelanie z broni maszynowej do celu w ruchu jest bardzo trudne. Jego efekt w dużej mierze jest loterią. Strzelam sportowo, jestem myśliwym, szkolę agentów ochrony i mogę powiedzieć, że stopień wyszkolenia nie miałby tu większego znaczenia. Nawet gdyby policjant nie wychodził ze strzelnicy, to strzeliłby niewiele lepiej.
- Policjant nie strzelał z pistoletu maszynowego od lat. Miał tylko ćwiczenia z bronią noszoną na co dzień.
- Ale też nie ma szkoleń ze strzelania do uciekających motocyklistów. Na strzelnicy jest tylko papierowa tarcza. Z broni maszynowej precyzyjnie można oddać tylko pierwszy strzał. Potem następuje automatycznie przeładowanie i lufa podrywana jest do góry.
- Jak ze swego punktu widzenia ocenia pan oddanie strzału przez policjanta w Chodlu?
- Nie znam dokładnie sprawy, ale myślę, że w takiej sytuacji nie można wymagać, że policjant będzie trafiał tylko w okolice koła oddalającego się motocykla. Poza technicznymi aspektami użycia broni ważne jest też to, że działał w stresie, broni musiał użyć bardzo szybko.