Groźny morderca z Ukrainy wpadł w policyjną zasadzkę we wtorek przed jednym z lubelskich supermarketów "Stokrotka”. Kiedy wyszedł z kompanem z zakupów, został osaczony i obezwładniony. Policja poinformowała o akcji wczoraj.
- Byli całkowicie zaskoczeni - opisuje reakcję zatrzymanych mężczyzn Janusz Wójtowicz, rzecznik lubelskiej policji. - Przechodnie mogli odnieść wrażenie, że to napad. Ale po chwili pojawili się umundurowani policjanci. Cała akcja nie zagrażała przypadkowym osobom. Funkcjonariusze działali tak szybko, że gdyby nawet przestępca miał broń, nie mógłby jej użyć.
Przed rokiem 22-letni Wiktor K. wraz ze wspólnikiem zamordował taksówkarza w ukraińskim Łucku. Zabójcy siekierą poćwiartowali ciało i przez kilka dni wozili szczątki w zrabowanym oplu. Jednego ze sprawców złapała ukraińska milicja. Wiktorowi K. udało się uciec. Tamtejszy wymiar sprawiedliwości ścigał go listem gończym.
Wiktor K. ukrywał się w Polsce często zmieniając miejsce zamieszkania. Na jego ślad wpadli policjanci rzeszowskiego CBŚ, którzy rozpracowywali polsko-
ukraińską grupę przestępczą. Ostatnią "dziuplą” bandyty był pokątny hotelik w Lublinie. Mieszkał w nim od dwóch dni. Zbrodniarz po zatrzymaniu długo próbował ukryć swoją tożsamość. Policjanci jednak bardzo szybko go zidentyfikowali na podstawie dokumentów przekazanych przez milicję Ukrainy.
Zatrzymany siedzi w policyjnym areszcie. Sprawą jego ekstradycji zajmuje się lubelska prokuratura i lubelski sąd. Jego znajomy, nie notowany dotąd przez policję, został zwolniony. (at, jesz)