Władze Lublina głowią się, za co zbudować dojazdy do przyszłej obwodnicy miasta. Ratusz pieniędzy nie ma,
Obwodnica od strony Warszawy ma być gotowa w 2011 roku. Do szczęścia brakuje dróg, które poprowadzą od miasta do węzłów zjazdowych z obwodnicy. Do węzła "Dąbrowica” mamy dojechać przedłużoną al. Solidarności. Do węzła "Jakubowice” ma prowadzić przebudowana do dwupasmowej ul. Poligonowa. Potrzebna jest też droga do węzła "Mełgiewska”.
- O dojazdy powinien zadbać sam Lublin. My nie możemy finansować budowy dróg na terenie miast na prawach powiatu - mówi Janusz Wójtowicz, dyrektor lubelskiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad.
A w Ratuszu łapią się za głowę. Budowa tych dojazdów pochłonie co najmniej 300 mln zł. To jedna trzecia rocznego budżetu miasta. A i tak nie wiadomo, czy wystarczy. - Bo to szacunki sprzed trzech lat - przyznaje Krzysztof Żuk, jeszcze kilka dni temu zastępca prezydenta Lublina odpowiedzialny za miejskie finanse. Przez te trzy lata drastycznie zdrożały i materiały, i usługi budowlane.
Największych problemów i kosztów przysporzy przedłużenie al. Solidarności. - Bo trasa wiedzie przez tereny podmokłe. Konieczna będzie budowa kilku wiaduktów - wyjaśnia Marek Młynarczyk, dyrektor Wydziału Inwestycji w Urzędzie Miasta. Szacowane koszty to 188 mln zł. W projekcie budżetu miasta na 2008 r. jest zaledwie 20 mln zł na wykup gruntów i dokumentację techniczną. Na samą budowę ani grosza.
- Miasto samo tego nie udźwignie - mówi Żuk. O pieniądze pytał już wszędzie. Nie udało się ich zdobyć z unijnego programu dla Polski Wschodniej. Ani od poprzedniego rządu. - Minister rozwoju regionalnego odpowiadała, że mamy czekać na konkursy. A minister transportu, że takie konkursy będą. Ale na całą Polskę do wzięcia miało być tylko 200 mln euro. Nie mielibyśmy szans.
Prócz pieniędzy brakuje czasu. - Węzeł "Dąbrowica” powinien być gotowy pod koniec 2011 r. - mówi Wójtowicz. - Wtedy też powinien być gotowy dojazd - dodaje. Co na to Ratusz?
- Przedłużenie al. Solidarności planujemy zakończyć w 2013 r. - informuje Młynarczyk. A ten termin wypali, jeśli uda się znaleźć pieniądze.
Miasto może jeszcze ratować się kredytem. - Ale oznaczałoby to podwojenie długu miasta. Poza tym, dlaczego mamy zadłużać się na drogę, która po wybudowaniu nie będzie własnością miasta, tylko państwową? - pyta Żuk. Bez dojazdów do węzłów do Warszawy będziemy jeździć po staremu.