Brakowało tylko dokumentów z Wielkiej Brytanii, pozwalających na zatrzymanie Grzegorza G. Dwie godziny po ich dotarciu do Polski mężczyzna podejrzany o zabójstwo w Edynburgu był już w areszcie. – Bez nakazu moglibyśmy najwyżej zaprosić go na rozmowę do komisariatu – mówi jeden z lubelskich policjantów.