W mieszkaniu przy ul. Montażowej w Lublinie lekarz pogotowia znalazł w łóżku zwłoki zmasakrowanej kobiety. Do zamordowania mieszkanki Lublina przyznał się jej konkubent Dariusz Cz.
Z Renatą był związany od lat, mieli dziecko. 23 lipca pił z nią piwo. Pokłócili się. O co? Tego mężczyzna nie pamięta. Zaczął ją okładać pięściami. Nieprzytomną zaniósł do łóżka i wyszedł. Na noc wrócił i położył się spać.
Rano zorientował się, że kobieta nie żyje. Próbował robić jej jeszcze sztuczne oddychanie. Przed blokiem spotkał kolegę. Poprosił go, by zadzwonił po pogotowie.
Było za późno. Lekarz znalazł w łóżku martwą kobietę. Dariusza Cz. zatrzymano w jego mieszkaniu.
Zakład Medycyny Sądowej w Lublinie przeprowadził sekcję zwłok. Biegli znaleźli u kobiety liczne obrażenia: miała połamane żebra, porozrywane organy wewnętrzne.
Na przesłuchaniu mężczyzna twierdził, że swą konkubinę wcześniej traktował dobrze, tylko czasem kobieta wyprowadzała się od niego do matki.
Dożywocie?
Dariuszowi Cz. grozi dożywocie, gdyż prokuratura zdecydowała się postawić mu zarzut zabójstwa. - Dariuszowi Cz. został postawiony zarzut popełnienia zabójstwa – mówi Dorota Kawa, prokurator rejonowy w Lublinie. – Na taką kwalifikacje czynu miał wpływ rozmiar obrażeń. Podejrzany przyznał się. W środę, na nasz wniosek, został aresztowany przez sąd.
"Nie biłem, przewróciła się"
Sąd zajmował się także sprawą śmierci innej kobiety, pobitej przez konkubenta. Łukasz Ch., który w podobnych okolicznościach zabił swoją partnerkę, został ostatnio skazany na sześć lat więzienia. Sąd Okręgowy w Lublinie uznał go za winnego śmiertelnego pobicia, za co grożą o wiele niższe kary.
5 lutego mężczyzna skatował w mieszkaniu w Lublinie Sylwię S. Pobitą kobietę przeniósł na łóżko i tam zostawił. Nazajutrz zauważył, że żyje. Zadzwonił po pogotowie. Ratownikowi z karetki powiedział, że Sylwia S. się przewróciła. Kobieta trafiała do szpitala, ale kilka dni później zmarła.