Dzieci z klasy IV „e” ze Szkoły Podstawowej nr 6 w Lublinie miały wyruszyć do Warszawy wczoraj o godzinie 6.30. Cztery godziny później wciąż czekały przed szkołą.
nie miał ważnych dokumentów. Jedna klasa pojechała, a druga została. – Dzwoniliśmy do właściciela firmy,
od której wynajęliśmy samochody. Przyjechał, ale nic nie zrobił – mówi Katarzyna Kuśmierz, nauczycielka ze szkoły. – W ogóle nie przejął się tą sprawą.
– Choćbym na rzęsach stanął, nie mógłbym nic zrobić – tłumaczy Wojciech Błach, właściciel autobusów. – Piętnaście telefonów wykonałem. W Lublinie nie było żadnego wolnego autokaru. Naprawdę się starałem.
Dzieci były zawiedzione. I zmęczone wielogodzinnym bezczynnym czekaniem. – Szkoda że nie pojedziemy do stolicy – mówi 11-letnia Agnieszka Kasprzak. – Jeszcze nigdy tam nie byłam.
– Z okazji Dnia Dziecka chcieliśmy je zabrać do zoo i multipleksu – tłumaczy Alicja Tynowska, wychowawczyni klasy. – A teraz pojedziemy najwyżej nad Zalew Zemborzycki.
Około 11 dzieci zamiast do Warszawy rzeczywiście wyruszyły nad zalew. Autobusem MPK. – Trudno... Może innym razem... – mówi mały Jurek Skwarzyński.