Sprawa brutalnego mordu na lubelskich Tatarach wraca na wokandę. Sąd odwoławczy miał wątpliwości, co do kary wymierzonej Piotrowi Cz. 28-latek zabił dwie osoby, bo nie dostał 100 zł na alkohol.
Pierwszy wyrok w tej sprawie zapadł w lipcu ubiegłego roku. Po trwającym niespełna godzinie procesie Sąd Okręgowy Skazał Piotra Cz. na 25-lat więzienia. Zastrzegł przy tym, że mężczyzna będzie się mógł starać o warunkowe zwolnienie dopiero po 20 latach za kratami. Piotr Cz. mógłby dostać dożywocie, ale przyznał się do zabójstwa, co wpłynęło na złagodzenie wyroku.
– To sprawiedliwa kara dla takiego człowieka, jak ja. Raz jeszcze przepraszam za to, co zrobiłem – oświadczył w sądzie Piotr Cz. Nie chciał odpowiadać na żadne pytania.
Obrońca zabójcy odwołał się od wyroku. W grudniu Sąd Apelacyjny w Lublinie uchylił wyrok z pierwszej instancji w zakresie kary. Sprawa właśnie wróciła do lubelskiego sądu okręgowego.
Do makabrycznej zbrodni z udziałem Piotra Cz. doszło 20 listopada 2015r., w jednym z mieszkań komunalnych przy ul. Motorowej w Lublinie. Mieszkał tam Krzysztof S., wujek zabójcy razem ze swoją konkubiną Małgorzatą. Para dała dach nad głową Piotrowi Cz. i jego partnerce Monice. Z akt sprawy wynika, że cała czwórka była bez pracy. Wszyscy regularnie przepijali pieniądze z opieki społecznej.
Feralnego dnia Piotr Cz. czuł się „niedopity”. Chciał od wujka 100 zł na alkohol. Krzysztof S. odmówił. Panowie kłócili się o pieniądze, kiedy 28-latek robił sobie kolację.
– Złapałem za nóż i nawet nie wiem, kiedy dźgnąłem wujka w szyję – tłumaczył śledczym Piotr Cz. – Jak tak leżał na podłodze to podciąłem mu jeszcze gardło, bo się ruszał.
Piotr Cz. zadał wujkowi w sumie 16 ciosów. Głównie w szyję i kark. Ranny mężczyzna szybko się wykrwawił. Po zabójstwie Piotr Cz. poszedł z kanapkami do pokoju. Tam, w fotelu spała Małgorzata – konkubina gospodarza. Przebudziła się i koniecznie chciała pójść do kuchni. Piotr chciał ją czymś zająć, proponował kanapkę, ale kobieta nadal pytała o partnera. Zabójca sięgnął więc po nóż i zadał jej trzy ciosy w szyję.
– Siedziała na fotelu i była cała we krwi – relacjonował później 27-latek. – Poszedłem do kuchni i wziąłem taki nóż z ząbkami. Ciąłem jej szyję, by się upewnić, że nie będzie żyła.
Po zbrodni Piotr Cz. zabrał należące do wujka 400 zł. Próbował uciec z Polski, ale wreszcie zgłosił się na policję i opowiedział o zbrodni. W sądzie zapewniał, że żałuje tego, co zrobił. Tydzień po zabójstwie, przesłuchiwany przez śledczych prezentował jednak zupełnie inną postawę.
– Miałem taki głód (alkoholowy – red.), że każdego mogłem zabić. Mam wyj…ne, że zabiłem dwoje ludzi. Oni i tak zdychali od tego picia, no to im k...wa pomogłem no i ch…j – skwitował Piotr Cz.