Szanowny Czytelniku!
Dzięki reklamom czytasz za darmo. Prosimy o wyłączenie programu służącego do blokowania reklam (np. AdBlock).
Dziękujemy, redakcja Dziennika Wschodniego.
Rozmowa z Krzysztofem Grabczukiem (PO), od poniedziałku nowym marszałkiem województwa
• Ciążą na panu zarzuty prokuratorskie. Czy w tej sytuacji powinien pan kierować samorządem województwa?
- Robienie mi zarzutu z tego, że poświadczyłem, że Kościół i Caritas prowadzą działalność charytatywną, jest niezrozumiałe. Na szczęście, w Polsce wyroki wydają sądy, a nie prokuratura.
• Najważniejsze inwestycje w województwie?
- Nie będzie rewolucji w kluczowych inwestycjach. Będziemy kontynuowali rozbudowę lotniska w Świdniku, prace przy Teatrze w Budowie w Lublinie, przeznaczymy spore pieniądze na inwestycje drogowe.
• To samo mówił poprzedni marszałek. Co was różni?
- Sprawy nabiorą przyspieszenia. To, co można załatwić od ręki, urzędnicy załatwią od ręki. Dyrektorzy i prezesi co miesiąc złożą raporty ze swoich osiągnięć. A pieniądze unijne pójdą na projekty, które zapewnią rozwój gospodarczy województwa na dłużej, np. na drogi i wspieranie przedsiębiorców. Trzeba inwestować pieniądze, a nie przejadać.
• Urzędnicy boją się czystek, szczególnie ci kojarzeni z PiS.
- Dobrzy, uczciwi i kompetentni urzędnicy nie muszą się bać. Nie będę zatrudniał ludzi, patrząc na przynależność partyjną. Kiedy byłem prezydentem Chełma, w magistracie było tylko kilka osób z PO.
• Marszałek Edward Wojtas odchodząc z urzędu, zostawił swojemu następcy wino. Co panu zostawił w gabinecie Jarosław Zdrojkowski?
- Oprócz gratulacji i życzeń zostawił mi medalik, żeby Bóg miał mnie w swojej opiece oraz ręcznik, żebym mógł wycierać pot, bo tyle jest pracy.
