Przypadków wścieklizny nie zanotowaliśmy, ale kilku hodowców musiało opuścić giełdę - informuje Jarosław Wojciechowicz, inspektor weterynaryjny. To bilans sobotniej akcji Powiatowego Inspektoratu Weterynarii i Straży Miejskiej na giełdzie zwierząt przy ul. Turystycznej w Lublinie.
Nie obyło się jednak bez incydentów. - Nie zaszczepię moich psów, są za młode i to byłoby dla nich niebezpieczne. Dlaczego mnie wyganiacie, przecież to okazy zdrowia, wystarczy spojrzeć - nie kryła zdenerwowania Monika Drozd, właścicielka trzech psów rasy Yorkshire Terrier. Kobieta zignorowała ostrzeżenie inspektorów, za co strażnicy miejscy ukarali ją mandatem. I musiała opuścić targ.
- To była wyjątkowa sytuacja, większość hodowców popiera naszą akcję - mówi Magdalena Ciastek, lekarz weterynarii. - Przecież my nie tylko kontrolujemy, udzielamy również porad, szczepimy.
Sobotnia akcja to efekt m.in. tego, że w ubiegłym tygodniu przy ul. Muzycznej w centrum Lublina został znaleziony na trawniku nietoperz. Specjalistyczne badania potwierdziły, że był zarażony wścieklizną.
Po tym fakcie służby weterynaryjne uznały, że zagrożona chorobą jest znaczna część miasta. Przez najbliższy miesiąc w centrum miasta nie będzie można urządzać targów, pokazów i konkursów z udziałem zwierząt, psy muszą być trzymane na smyczy i w kagańcu, a koty w ogóle nie powinny opuszczać zamkniętych pomieszczeń.
Powiatowy lekarz weterynarii uznał, że wścieklizną zagrożony jest obszar w promieniu 2,5 km od ul. Muzycznej.
Katarzyna Prus