Ćwierć wieku w więzieniu spędzi 45-letni Ion B. Mołdawianin zadał kilkadziesiąt ran nożem Ukraince, z którą pracował w jednej firmie.
Do zabójstwa doszło w 2020 r. w Puławach. Sprawca znał swoją ofiarę. Oboje mieszkali po sąsiedzku. 45-letnia Maia V. była koordynatorką w firmie, która zatrudniała fachowców. Jednym z nich był właśnie Ion B. Dlatego spotkali się feralnego dnia.
Pracownicy jednej z mieszczącej się przy ul. 6 sierpnia firm usłyszeli hałasy dobiegające z mieszkania na piętrze w sąsiednim bloku. Przez otwarte drzwi balkonowe zobaczyli mężczyznę, który szarpie młodą kobietę. Krzyczeli, żeby przestał, ale napastnik nic sobie z tego nie robił. W pewnej chwili mężczyzna powalił kobietę na ziemię. Usiał na niej i zaczął zadawać jej ciosy nożem. Ofiara próbowała się bronić, ale nie miała szans.
- Działał ze szczególnym okrucieństwem. Zadał kilkadziesiąt ran kłutych – mówił w uzasadnieniu wyroku sędzia Piotr Łaguna. Wyliczył, że ciosy trafiały w twarz, szyje, klatkę piersiową, jamę brzuszną. Uszkodziły szereg organów. Kobieta doznała wewnętrznych i zewnętrznych krwotoków, które doprowadziły do jej śmierci.
- Zrobiłem to, żeby ona więcej nie oszukiwała - tłumaczył śledczym 46-latek tuż po zabójstwie.
Powodem zbrodni miały być pieniądze. Mężczyzna chciał rozliczyć się z firmą, w której nie chciał już dłużej pracować. Kobieta oświadczyła, że pieniądze dla wszystkich pracowników będą przekazane przelewem. Podała konkretną datę. Tłumaczyła, że nie ma uprawnień do realizowania wypłat. Sąd jednak motywu finansowego nie potwierdził.
- Nie miał powodu żeby tak postąpić (zabić – red.). Nie miał pretensji. Nie był pokrzywdzony przez ofiarę – podkreślał sędzia Łaguna. – Pokrzywdzona nie zajmowała się wypłatami, a wszystkie zarobione pieniądze Ion B. otrzymał później. Dlatego sąd wyeliminował motyw zasługujący na szczególne postępowanie.
Sąd wydając wyrok przyznał też 20 tys. zł zadośćuczynienia dla matki Mai V. Kobieta mieszka na Ukrainie i wychowuje małe dziecko, które osierociła jej córka.
Wyrok jest nieprawomocny.