24 lutego 2022 r. Rosja rozpoczęła pełnoskalową inwazję na Ukrainę. Kraj, który miał upaść w kilka dni od roku bohatersko broni swojej niepodległości. Zapytaliśmy polityków, jaki to był dla nich rok oraz co najbardziej zapadło im w pamięć.
Rok nieprzewidywalnych zdarzeń
— To był rok całkowicie nieprzewidywalnych zdarzeń. Przypomnę tylko, że problemy z zakupem, dostawą i dystrybucją węgla do poszczególnych gmin były efektem tej bestialskiej agresji. W polskich szkołach znalazło się 200 tys. ukraińskich dzieci, na co przeznaczyliśmy miliardy złotych — podkreśla w rozmowie z Dziennikiem Wschodnim Przemysław Czarnek.
Minister edukacji i nauki chwali rząd Prawa i Sprawiedliwości za sprawne działania dyplomatyczne, dzięki którym możliwe było "zmobilizowanie Zachodu do znacznej pomocy Ukrainie". Zaznacza też, woj. lubelskie i podkarpackie stały się głównym miejscem pomocy uchodźcom.
— Chcę też wyróżnić znakomite zachowanie Polaków, którzy na granicy witali uchodźców i przyjmowali ich do własnych domów. To piękne potwierdzenie kim jesteśmy, jako naród. Z powodu naszego położenia byliśmy i jesteśmy na pierwszej linii pomocy uchodźcom, co niesie za sobą pewne niebezpieczeństwa, jak chociażby wypadek w Przewodowie, ale dalej będziemy pomagać — przekonuje Czarnek.
Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie
— To był bardzo trudny rok, zarówno dla mieszkańców Lublina i całej Lubelszczyzny. Niezwykle odczuliśmy to, co się dzieje za naszą wschodnią granicą. Pamiętajmy, że niemal od samego początku pomagaliśmy naszym sąsiadom. Cztery dni po wybuchu wojny z Lublina wyjechały pierwsze konwoje z pomocą humanitarną — wspomina Marta Wcisło.
Posłanka PO przypomina, że tylko na terenie Lublina powstało 50 sztabów, w których ponad 5 tys. wolontariuszy prowadziło akcje pomocowe dla uciekających przed wojną Ukraińców. Dodaje, że obecnie ok. 20 proc. mieszkańców miasta stanowią obywatele Ukrainy, głównie matki z dziećmi.
— Obecnie Lublin, jak nigdy wcześniej, jest miastem wielokulturowym. Te wszystkie zawierane przez miasto partnerstwa niedotyczącą tylko współpracy na polu kulturowym czy sportowym. Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie, a my jako przyjaciele Ukraińców, pokazaliśmy, jak trzeba pomagać — zaznacza parlamentarzystka.
Egzamin z człowieczeństwa
— Zdaliśmy ten najważniejszy egzamin z człowieczeństwa, wartości i obrony słabszego, czyli w tym przypadku Ukrainy. Można być dumnym, że Polacy otworzyli swoje serca i domy dla uchodźców ukraińskich — podkreśla Krzysztof Hetman, europoseł Polskiego Stronnictwa Ludowego.
Wiceprezes ludowców cieszy się również z tego, że niemal cała klasa polityczna mówi jednym głosem w sprawie Ukrainy. Choć jednocześnie żałuje, że dzieje się to dopiero, kiedy za naszą wschodnią granicą toczy się konflikt.
— Oczywiście dalej powinniśmy wspierać Ukraińców i pomagać Ukrainie. Nie mam co do tego najmniejszych wątpliwości. Nie wiemy, jak dalej potoczy się ta wojna, ale oby zakończyła się jak najszybciej — dodaje Hetman.
Ukraińcy mają siłę do działania
Zdaniem Ryszarda Madziara, byłego szefa gabinetu politycznego wicepremiera, część państw europejskich nie zdała egzaminu po ataku Rosji na Ukrainę. Zaznacza jednak, że z czasem nastąpiła poprawa i obecnie wygląda to znacznie lepiej. Nie ma wątpliwości, kto spisał się na medal.
— To polskie społeczeństwo, rząd i samorządowcy doskonale spisali się pod kątem pomocy Ukrainie. Każdy pomagał jak mógł i dzięki temu relacje polsko-ukraińskie osiągnęły niespotykany wcześniej poziom — tłumaczy Ryszard Madziar.
Podobnie jak pozostali nasi rozmówcy uważa, że dalej należy wspierać naszych sąsiadów. — Sam osobiście wielokrotnie jeździłem do naszych sąsiadów z pomocą humanitarną. Ukraińcy są wdzięczni, że mogą walczyć o swoją niepodległość, mając świadomość, że ich rodziny są u nas bezpieczne. To daje im dodatkową siłę do działania.