W tej historii tak wiele rzeczy mogło pójść nie tak. Na szczęście nikt nie został ranny, ani nie stracił życia. 36-letni obywatel Zimbabwe wykazał się ogromnym brakiem odpowiedzialności - po pijanemu pojechał do lokalu po kebaba. Zdradził go nie tylko niepewny chód, ale także to, że wysiadając z auta, trzymał w ręku piwo
Do zdarzenia doszło w ostatnią niedzielę w Lublinie. Delikwenta wypatrzył kryminalny II Komisariatu Policji, który był już po służbie. Pod jeden z lokali z kebabami samochodem podjechał mężczyzna. Wytoczył się z pojazdu, a na dodatek cały czas trzymał w ręce piwo. Jak gdyby nigdy nic, udał się do baru.
Policjant nie pozwolił "sympatykowi procentów" odjechać spod lokalu. Na miejsce dotarł patrol, który przebadał 36-latka alkomatem. Obywatel Zimbabwe wydmuchał 2 promile. Mężczyzna przyznał, że owszem, prowadził auto po pijanemu, ale to "dopiero" jego pierwszy raz.
Funkcjonariusze w żołnierskich słowach określają zachowanie Zimbabwejczyka: "36-latek zlekceważył przepisy, ale także zdrowie i życie innych użytkowników dróg. Pijąc alkohol i wsiadając za kierownicę w stanie nietrzeźwości, mógł stać się kolejnym drogowym zabójcą".
Zatrzymany stanie teraz przed sądem. Za kierowanie pojazdem w stanie nietrzeźwości grozi wieloletni zakaz kierowania pojazdami, wysoka grzywna oraz kara do 2 lat pozbawienia wolności.